Narracja Putina o NATO jest kłamliwa? Gorbaczow nie omawiał tego tematu z Zachodem
W swoim tekście z 2014 r. Steven Pifer, ekspert od polityki zagranicznej już wówczas odkłamywał narrację Władimira Putina ws. poszerzania struktur Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jak się okazuje, ustępujący prezydent Rosji Michaił Gorbaczow nie dyskutował na ten temat z Zachodem.
- Rzekome naruszenie przez Zachód obietnicy nierozszerzania NATO od dawna stanowi kluczowy element narracji Władimira Putina o Sojuszu Północnoatlantyckim.
- Pierwszym poważnym sygnałem dokąd zmierza reżim Putina była bezprawna aneksja Krymu w 2014 r. gdzie rosyjski przywódca poruszał wielokrotnie temat gwarancji bezpieczeństwa.
- Putin stosując obronę w postaci gwarancji bezpieczeństwa mija się z historyczną prawdą, gdyż Sowieci przekształcając Rosję w "demokratyczny" kraj nie podejmowali tej kwestii z Zachodem.
Rzekome naruszenie przez Zachód obietnicy nierozszerzania NATO od dawna stanowi kluczowy element narracji Władimira Putina o Sojuszu Północnoatlantyckim. W tekście Stevena Pifera z 2014 r. można przypomnieć sobie o irracjonalnym wystąpieniu rosyjskiego przywódcy z lutego 2007 r. wygłoszonego podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium.
I mamy prawo zapytać: przeciwko komu jest skierowane to rozszerzenie NATO? A co się stało z zapewnieniami naszych zachodnich partnerów po rozwiązaniu Układu Warszawskiego? … Chciałbym zacytować przemówienie sekretarza generalnego NATO p. solidną gwarancję bezpieczeństwa”. Gdzie te gwarancje? - mówił wówczas Władimir Putin.
Po raz kolejny do tematu gwarancji bezpieczeństwa Putin wrócił podczas przemówienia na kremlu z 18 marca 2014 r., gdzie uzasadniał swoją nielegalną aneksję Krymu.
Oni okłamywali nas wiele razy, podejmowali decyzje za naszymi plecami, przedstawiali nam dokonany fakt. Stało się tak w przypadku rozszerzenia NATO na wschód, a także rozmieszczenia infrastruktury wojskowej na naszych granicach - powiedział rosyjski przywódca.
Długie negocjacje z Zachodem
W obliczu wojny na Ukrainie trwającej od 24 lutego 2022 r. słowa Putina można uznać za spełnione proroctwo, ale również za skuteczne mydlenie oczu próbując postawić się w roli ofiary niepohamowanej ekspansji NATO. Warto również przypomnieć, że tuż przed wybuchem konfliktu zbrojnego, Kreml i Kijów prowadziły szereg ofensyw geopolitycznych.
Nowy plan uregulowania sytuacji na Donbasie spotkał się z ostrym sprzeciwem Ukrainy, która nie zgodziła się na pozycjonowanie Rosji jako rozjemcy i bezstronnego obserwatora w rozmowach Ukrainy z tzw. separatystami. Ukraina nie tylko zablokowała prace nad rosyjskim planem w ramach formatu normandzkiego, ale uchwała Rady Najwyższej z 30 marca 2021 r. wprost określiła konflikt na wschodzie Ukrainy jako „rosyjsko-ukraiński konflikt zbrojny”. Dodatkowo w tym samym czasie ukraińskie sankcje uderzyły w prorosyjskie środowiska na czele z Wiktorem Medwedczukiem oraz w część prokremlowskich mediów nadających na terenie Ukrainy - podaje Instytut Europy Środkowej w tekście z 17 lutego 2022 r. czyli na kilka dni przed wybuchem wojny.
Ponadto Rosja wysyłała w 2021 r. swoje liczne wojska co najmniej dwukrotnie na granicę z Ukrainą. Pierwszym poważnym sygnałem, że na Kremlu myślą o otwartym konflikcie zbrojnym był przełom marca i kwietnia 2021 r., gdzie wokół granicy zgromadzono 100 tys. żołnierzy oraz tysiące sprzętu wojskowego. Już wówczas Moskwa dała wyraźnie do zrozumienia, że są otwarci na konflikt. Krwawe starcie zostało odroczone w czerwcu tamtego roku, dzięki spotkaniu Joe Bidena z Władimirem Putinem. Jednak negocjacje z Zachodem ws. gwarancji bezpieczeństwa nie przebiegały zgodnie z oczekiwaniami obu stron, dlatego Moskwa ponownie wysłała w listopadzie około 100 tys. armię na granicę z Ukrainą, która ostatecznie wkroczyła, rozpoczynając jeden z największych konfliktów.
W odpowiedzi w marcu i kwietniu 2021 r. Rosja zgromadziła ok. 100 tys. żołnierzy i sprzętu u granic Ukrainy. Strasząc pełnowymiarowym konfliktem, chciała zmusić Zachód i Ukrainę do ustępstw. W konsekwencji udało się jej osiągnąć ograniczony sukces dzięki rozmowom Putin-Biden w czerwcu 2021 r. USA złagodziły sankcje przeciwko Nord Stream 2, a Francja zapowiedziała chęć zorganizowania szczytu Unia Europejska-Rosja, do którego nie doszło z powodu sprzeciwu części państw członkowskich UE. Jednak w kwestii Donbasu nie udało się osiągnąć oczekiwanego przełomu - czytamy dalej.
Czytaj więcej: Incydent nad Morzem Czarnym. Pentagon opublikował interesujące nagranie
Urojenia Putina ws. NATO
Chociaż od kilku lat było jasne, że Sojusz nie ma apetytu na skierowanie Ukrainy na ścieżkę członkostwa, Putin wyraził przerażenie perspektywą sił NATO na Krymie. Zachodni przywódcy nigdy nie obiecywali, że nie będą rozszerzać NATO, co wykazało kilku analityków. Mark Kramer szczegółowo zbadał tę kwestię w artykule z 2009 roku w The Washington Quarterly. Oparł się na odtajnionych dokumentach amerykańskich, niemieckich i sowieckich, aby przedstawić swoją sprawę i zauważył, że w dyskusjach na temat ponownego zjednoczenia Niemiec w formacie dwa plus cztery (dwa Niemcy plus Stany Zjednoczone, Związek Radziecki, Wielka Brytania i Francja) Sowieci nigdy nie podniósł kwestii rozszerzenia NATO poza tym, jak mogłoby ono mieć zastosowanie w byłej Niemieckiej Republice Demokratycznej
Sam były prezydent upadającego Związku Radzieckiego Michaił Gorbaczow dawał znać, że Moskwa i Zachód nie podejmowała tematu gwarancji bezpieczeństwa, mając tu na myśli kwestię rozszerzania się struktur NATO.
Porozumienie w sprawie ostatecznego porozumienia z Niemcami mówiło, że we wschodniej części kraju nie powstaną żadne nowe struktury wojskowe; żadne dodatkowe wojska nie zostałyby rozmieszczone; nie zostałaby tam umieszczona żadna broń masowego rażenia. Przestrzegano go przez te wszystkie lata - powiedział Michaił Gorbaczow.
Wprawdzie były prezydent ZSRR skrytykował rozszerzenie NATO i nazwał je pogwałceniem ducha zapewnień Moskwy z 1990 r., ale dał jasno do zrozumienia, że nie ma żadnej obietnicy szerszego rozszerzenia.
Kilka lat po zjednoczeniu Niemiec, w 1997 r., NATO stwierdziło, że w obecnym i przewidywalnym środowisku bezpieczeństwa nie będzie stałego stacjonowania znacznych sił bojowych na terytorium nowych członków NATO. Aż do marcowej okupacji Krymu przez Rosję praktycznie nie stacjonowały żadne siły bojowe NATO na terytorium nowych członków. Od marca 2014 r. NATO zwiększyło obecność swoich sił zbrojnych w regionie bałtyckim i Europie Środkowej.
Putin nie jest głupi, a jego współpracownicy z pewnością mają dostęp do byłych sowieckich akt z tamtych czasów i rozumieją historię zobowiązań podjętych przez zachodnich przywódców i NATO. Ale rzekoma obietnica Zachodu, że nie będzie rozszerzał Sojuszu, bez wątpienia pozostanie standardowym elementem jego antynatowskiej polityki. Dzieje się tak dlatego, że tak dobrze pasuje to do obrazu, jaki rosyjski przywódca stara się namalować pokrzywdzonej Rosji, wykorzystywanej przez innych i coraz bardziej izolowanej – nie z powodu własnych działań, ale z powodu machinacji oszukańczego Zachodu.
Teraz w obliczu wojny na Ukrainie, temat gwarancji bezpieczeństwa nadal się pojawia, lecz Putin i Kreml coraz bardziej dystansują się od Zachodu, przedstawiając tzw. operację militarną jako punkt zwrotny dla układu sił i światowego porządku. Obecne działania Rosji skupiają się na pogłębianiu relacji z Chinami oraz innymi sojusznikami. Choć niektórzy rosyjscy oligarchowie, chcieliby końca wojny i ponownych biznesów z Zachodem, to Kreml ma dla nich niemiłe informacje. Nie wiadomo, kiedy dojdzie do zakończenia konfliktu, lecz z całą pewnością można stwierdzić, że Putin nie porzuci swoich urojeń i imperialnych ambicji. Warto również ostrzec, że Zachód chcąc w pewien sposób zmienić władze na Kremlu, stawiają na Aleksieja Navalnego. Cóż w takim przypadku Zachód w przeciągu kilku lat zmierzyłby się z podobnym tyranem co Putin, gdyż obu panów łączy ze sobą wizja imperialnej Rosji.
Źródło: brookings.edu, ies.lublin.pl, tvmn.pl