Możdżonek: Zaczyna się „zmiękczanie” opinii publicznej i przygotowywanie jej na start Rosjan i Białorusinów w IO [NASZ WYWIAD]
"Przewodniczący MKOL, wykonał zdecydowany krok ku dopuszczeniu agresorów zza wschodniej granicy do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu" - mówi Marcin Możdżonek, były reprezentant Polski i kapitan kadry w siatkówce.
1. MKOL przywraca możliwość startu w zawodach sportowców z Rosji i Białorusi. Jak rozumieć tę decyzję?
Marcin Możdżonek: Międzynarodowy Komitet Olimpijski w ubiegłym tygodniu przywrócił możliwość startów Rosjan i Białorusinów w sportach indywidualnych pod neutralną flagą. Tym samym Thomas Bach, przewodniczący MKOl, wykonał zdecydowany krok ku dopuszczeniu agresorów zza wschodniej granicy do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Tak, jak przewidywałem zaczyna się „zmiękczanie” opinii publicznej i przygotowywanie jej na start Rosjan i Białorusinów w IO.
2. Bojkotowanie tej decyzji jest jedyną drogą? Jesteśmy w stanie na MKOL wywrzeć presję do zmiany stanowiska?
MM: Zdaje się że jedyne co nam pozostało to kontynuować obraną ścieżkę i wykorzystywać maksymalnie wszystkie dostępne, dyplomatyczne formy nacisku, aby tak się nie stało. Wiele krajów, zwłaszcza z Europy wschodniej, jest tego samego zdania co my, ale finalnie może okazać się to za mało, aby nie dopuścić agresorów do występów w Paryżu w przyszłym roku. Rząd Ukrainy wydał zdecydowane oświadczenie o nie występowaniu ich sportowców w zawodach w których udział wezmą Rosjanie. W ich przypadku nie mogło być innej decyzji. Można co prawda jeszcze wykorzystać argument ostateczny, czyli zbojkotować igrzyska, ale w mojej opinii jest to absolutnie wykluczone. Nasi reprezentanci muszą się tam pojawić i godnie reprezentować nasz kraj. Ale są też kraje, które zaczynają się powoli wyłamywać z frontu sprzeciwu. I tak Słoweńcy zaskoczyli swoją decyzją o zrozumieniu dla działań MKOl-u. Które państwo będzie następne?
3. Świat sportu przenika się ze światem polityki, to jest pewien przełom. Możemy otworzyć drzwi do dialogu i pokoju. Jeśli polityka decydowałaby o tym, kto weźmie udział w igrzyskach olimpijskich, to byłby koniec sportu na świecie - mówi Thomas Bach szef MKOL.
MM: Polityka zawsze przeplatała się ze sportem i czy nam się to podoba, czy nie będzie jeszcze długo. Już w czasach starożytnego Rzymu i ówczesnych igrzysk również wykorzystywano wydarzenia sportowe na potrzeby polityki. Niewiele zmieniło się od tamtych czasów. Proszę zauważyć, że kraje pokroju Rosji używają sportu jako silnego narzędzia propagandy na arenie międzynarodowej, ale i w kraju grają tym tematem bardzo mocno. Przypomnę też, że potrafili nawet zaangażować swoje służby specjalne do stworzenia systemu dopingu podczas Igrzysk w Soczi, co świadczy o tym, jak ważna dziedzina jest to dla nich i odcięcie ich od niej jest bardzo dotkliwe.