Mike Pence – prezydent, na jakiego (nie)zasługują Republikanie?
Były wiceprezydent Stanów Zjednoczonych w administracji Donalda Trumpa, Mike Pence, złożył w poniedziałek dokumenty rejestracyjne uprawniające go do startu w wyborach prezydenckich 2024. W ubiegłą środę, na wiecu w Iowa, Pence oficjalnie ogłosił swoją decyzję zebranym tam jego zwolennikom. Były gubernator Indiany włączył się do wyścigu, w którym, wszystko na to wskazuje, najsilniejsze konie już wystartowały. Zarówno Trump, jak i nawet odbudowujący swoją pozycję DeSantis, biją w sondażach Pence’a. Czy sytuacja ta może się zmienić? Dlaczego Mike Pence jest najlepszym kandydatem w szeregach Partii Republikańskiej?
- Zobacz także: 1 sierpnia w Warszawie odbędzie się Marsz Powstania Warszawskiego. Zapisz tę datę w kalendarzu
Mike Pence - kto to?
Michel Richard Pence to prawnik oraz polityk urodzony w Columbus w stanie Indiana. W swojej karierze politycznej przebył całą możliwą drogę do stanowiska, o które obiega się obecnie. W latach 2001-2013 był reprezentantem swojego stanu w amerykańskim Kongresie. Od samego początku jasno i otwarcie deklarował swoje poglądy, które do dziś brzmią: „chrześcijanin, konserwatysta i Republikanin” – dokładnie w tej kolejności. W latach 2013-2017 pełnił funkcję guberantora Indiany. W czasie sprawowania tego urzędu skupiał się głównie na obniżaniu podatków, wsparciu finansowania programów edukacyjnych, ochrony praw zawartych w 2. poprawce do amerykańskiej konstytucji oraz obronie życia nienarodzonego. Z powodu swojej popularności mógł ubiegać się o kolejną kadencję w swoim rodzinnym stanie, jednak jego plany znacząco zmieniła perpektywa startu u boku Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich 2016. Jego doświadczenie na stanowisku wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych wydaje się być sporym atutem. To właśnie wtedy zetknął się on z najwyższym szczeblem amerykańskiej polityki mając jednoczesnie ogromny wpływ na relacje Białego Domu z Republikanami z Kongresu. W czasie swoich podróży zagranicznych twardo wypowiadał się przeciwko irańskim czy północnokoreańskim testom rakiet balistycznych. Podkreślał również zagrożenia płynące z gwałtownego rozwoju i aktywności Chińskiej Republiki Ludowej w obszarze Indo-Pacyfiku. W końcu, Mike Pence, jako prezydent Senatu, odegrał kluczową rolę w zatwierdzaniu głosów elektorskich w wyborach prezydenckich 2020. Wówczas, pomimo wezwań Donalda Trumpa do odwrócenia wyników głosowania, Pence pozostał wierny amerykańskiej ustawie zasadniczej, która m.in. w 12 poprawce wskazuje jasno rolę i obowiązki wiceprezydenta USA w procedurze wyboru prezydenta. Pomimo głosów oburzenia sporej grupy osób wewnątrz republikańskiego elektoratu, były „running-mate” Trumpa zachował twarz.
Dlaczego Pence jest najlepszy?
Mike Pence wydaje się być najlepszym kandydatem GOP w nadchodzących wyborach. Dlaczego? Otóz Pence nie uległ naciskom Trumpa 6 stycznia 2021 udowadniając, że nadrzędną wartością jest dla niego wierność ojczyźnie, a nie układowi politycznemu. Były wiceprezydent, jako prawnik, doskonale zdawał sobie wówczas sprawę z zagrożeń dla amerykańskiego systemu politycznego, jakie niosłaby potencjalna uległość wobec Donalda Trumpa. Poza ogromnym doświadczeniem politycznym (największym pośród wszystkich kandadatów, bo był kongresmenem, gubernatorem i wiceprezydentem), Pence jasno deklaruje swoje poparcie dla walczącej ze zbrodniczą napaścią Federacji Rosyjskiej Ukrainy. Dodatkowo, Pence posiada szereg różnic, które oddzielają go zarówno od byłego prezydenta, jak i od Rona DeSantisa, a które wewnątrz zdroworozsądkowej klasy wyborczej powinny dać mu zwycięstwo. Ale czy dadzą? Czy Pence przebije się przez sfanatyzowany i ogarnięty trumpowskimi teoriami spiskowymi elektorat GOP? To już inna kwestia.
W ostatnich wypowiedziach medialnych Mike Pence wyraźnie wyznacza różnicę między swoimi poglądami, a linią Donalda Trumpa. Chodzi m.in. o politykę migracyjną, wydatki na świadczenia społeczne, czy kwestię wojny na Ukrainie.
Pence wskazuje, że nie przywróci polityki rozdzielania rodzin migrantów na granicy, czego nie wyklucza w swoich zapowiedziach Donald Trump. Wskazał on również, że jego republikańscy rywale mijają się z prawdą w sprawie systemu ubezpieczeń społecznych, który w celu ograniczenia wydatków rządowych będzie musiał przejść poważną reformę. Szpilką wbitą prosto w Trumpa w czasie wizyty w Des Moines było przypomnienie wypowiedzi byłego prezydenta, w której nazywa Władimira Putina „geniuszem”, po czym Pence wskazał również naiwność (i brak doświadczenia) Rona DeSantisa w tej kwestii. Kluczowym z perspektywy polskich obserwatorów było stanowisko byłego gubernatora Indiany, które wygłosił na temat wojny na Ukrainie. Pence wskazywał, że wygrana Putina na Ukrainie równać się będzie zagrożeniu państw wschodniej flanki NATO, a administracja Joe Bidena powinna dołożyć większych starań, aby jak najszybciej dostraczyć Ukraińcom kolejne dostawy broni, w tym również myśliwce F-16. Pence dodał, iż zatrzymanie Rosji jest najlepszym sposobem, aby odstraszyć Chiny od potencjalnego ataku na Tajwan. W skrócie, Pence jest zdroworozsądkowym kandydatem amerykańskiej prawicy.
Szereg sondaży i badań opinii publicznej w Stanach Zjednoczonych wskazuje, że elektorat Partii Republikańskiej stanowi największą grupę wyznawców teorii spiskowych. Wśród nich solidny trzon stanowią zwolennicy Donalda Trumpa, którzy ulegli swego rodzaju radykalizacji politycznej. Amerykańska prawica przechodzi przez nieustanny proces transformacji. Były prezydent posiada w tej chwili niemal dominującą pozycję wewnątrz partii gromadząc w każdym sondażu nawet 50 procent poparcia. Wyborcy Trumpa, którzy stanowią obecnie większość elektoratu partii nie będą łatwą grupą do przekonania dla Micheala Pence’a, który prezentuje zdecydowanie mniej radykalną i logiczną linię polityczną, która bierze pod uwagę także zabezpieczenie interesów sojuszników Stanów Zjednoczonych na całym świecie. Pytanie brzmi, czy Republikanie zasługują na takiego prezydenta?