Maliszewski: Malina przykładem niekontrolowanego importu z Ukrainy [NASZ WYWIAD]
"Gdybyśmy zastosowali metodę precyzyjnych i drobiazgowych kontroli, to jestem pewien, że zniechęcilibyśmy importerów do tego, aby w tak ogromnych ilościach ten produkt przywozili" - mówił w Dniu na żywo na antenie TVMN Mirosław Maliszewski, poseł PSL - Koalicji Polskiej i prezes Związku Sadowników RP.
Na bieżąco monitorujemy sytuację na rynku owoców miękkich oraz prowadzimy dialog z producentami i przetwórcami - zapewnił wiceminister rolnictwa, Janusz Kowalski przedstawiając informacje resortu na ten temat. Trwa kryzys, Polska jest znaczącym producentem na rynku owoców miękkich. W ostatnich 5 latach średnie zbiory owoców miękkich w Polsce wynosiły ok. 550 tys. ton z dominującym udziałem truskawek (30 proc.), porzeczek (27 proc.) i malin (20 proc.).
"Do tych gatunków, w których Polska jest liderem należałoby dodać jeszcze borówkę amerykańską, także agrest, którego zbiory już się zakończyły, ale Polska jest jednym z liderów sprzedaży. Wielu próbuje przenieść odpowiedzialność za ten kryzys na jakieś bardzo wysokie zbiory, klęskę urodzaju, że tego produktu na rynku jest za dużo. Zbiory są na tym samym poziomie co w latach poprzednich, a zbiory niektórych owoców, które już się zakończyły np. agrestu i truskawek były nawet niższe niż średnia wieloletnia, więc absolutnie przyczyną tego kryzysu nie jest to, że wyprodukowaliśmy nadzwyczajnie dużo i nikt nie chce tego kupić, bo Polacy za dużo wyprodukowali. Przyczyna jest zupełnie inna, odmienna i niestety ma uwarunkowanie zewnętrzne. Malina jest takim typowym przykładem niekontrolowanego importu z Ukrainy. Odnosząc się tutaj do słów Ministra Kowalskiego, samo monitorowanie sytuacji to jest za mało dlatego, że my jako branża już w marcu, kwietniu mówiliśmy, że ten napływ jest ogromny. Domagaliśmy się interwencji komisarza Wojciechowskiego, interwencji ze strony resortu rolnictwa, przestrzegaliśmy, że za kilka tygodni, miesięcy będzie sytuacja dramatyczna i nasz scenariusz niestety się potwierdził" - mówił Maliszewski.
Minister Kowalski mówi, że były wysyłane sygnały z naszego kraju do Komisji Europejskiej, ale ta pozostawała na te apele głucha i winą obarcza komisarzy unijnych i instytucje unijne…
"Ja sobie przypominam, to był maj tego roku albo kwiecień, kiedy jeden z komisarzy unijnych był na posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa w sprawie niekontrolowanego importu. Wtedy słyszałem, że problem nie jest zbyt duży i generalnie handel z Ukrainą jest na korzyść Polski i polskiego rolnictwa. To mi zapaliło czerwoną lampkę, że ze strony komisarza Wojciechowskiego i innych komisarzy nie należy się spodziewać żadnej reakcji. Kilka dni temu to samo powtórzył minister Robert Telus z mównicy sejmowej, mówiąc że ten import mrożonej maliny z Ukrainy jest wyolbrzymiany. To oznaczało, że nie będzie determinacji do wprowadzenia działań osłonowych, co niestety stało się faktem. Dzisiaj mówienie tylko o tym, że trzeba interweniować, że to wina Unii Europejskiej, że to wina zakładów, producentów, to jest tylko próba znalezienia kozła ofiarnego w całej tej sytuacji" - wskazywał poseł PSL - Koalicji Polskiej.
Czy my możemy ten import ograniczyć i w ten sposób ustabilizować sytuację na rynku?
"Chcę wszystkich poinformować, że dzisiaj cena skupu malin na Ukrainie wynosi 2 złote za kilogram. Ta malina jest zamrażana i jest transportowana do naszego kraju, więc żadne ograniczenia nie zostały wprowadzone. Gdybyśmy zastosowali metodę precyzyjnych i drobiazgowych kontroli, to jestem pewien, że zniechęcilibyśmy importerów do tego, aby w tak ogromnych ilościach ten produkt przywozili. Jak słucham wypowiedzi przedstawicieli ukraińskiego biznesu, to oni nie tylko mówią, że będą nadal do Polski dostarczać swoje produkty, ale mówią wprost, że zwiększą swoją ofertę, co bez podjęcia żadnych działań osłonowych ze strony polskiej i Unii Europejskiej doprowadzi, że tę rywalizację przegramy i naprawdę tysiące polskich plantatorów będzie miało coraz większe problemy" - komentował gość.