Wspieraj wolne media

Ludobójstwo Niemiec na narodzie polskim (1939–1945)

0
0
1
Zdjęcia Czesławy Kwoki, jednej z tzw. Dzieci Zamojszczyzny
Zdjęcia Czesławy Kwoki, jednej z tzw. Dzieci Zamojszczyzny / Fot. Wikimedia Commons

Od wieków przeświadczeni o swojej wyższości (rasowej czy kulturowej) Niemcy prowadzą antypolską politykę, uznając Polaków za podludzi niezdolnych do suwerennego bytu. Jednym z najbardziej zbrodniczych przejawów tej antypolskiej polityki były, do dziś często nieukarane i nierozliczone, niemieckie zbrodnie na Polakach z czasów II wojny światowe, których ofiarą padło prawie 6 milionów obywateli II RP.

W wydanej przez IPN pracy „Ludobójstwo Niemiec na narodzie polskim (1939–1945). Studium historycznoprawne” Maciej Jan Mazurkiewicz z perspektywy prawa międzynarodowego dokonał oceny czynów Niemiec w latach 1939–1945, które kierując się uprzednio stworzonym planem zagłady Polaków, wykorzystując stworzony do tego celu aparat, konsekwentnie, swój zbrodniczy plan realizowały do ostatnich dni wojny.

W swej pracy doktor Mazurkiewicz ukazał, że niemieckie ludobójstwo na Polakach (które wbrew obiegowej opinii, nie było niezorganizowanymi, mającymi jednostkowy charakter zbrodniami) miało charakter działań zaplanowanych, celowych, i konsekwentnie realizowanych przez Niemców, dążących do eksterminacji narodu polskiego i likwidacji państwa polskiego.

Przykładem takich antypolskich celowych działań była eksterminacja przez Niemców polskich elit, tak by Polacy (ci, którzy przeżyją ludobójstwa) stali się wynarodowioną i tępą masą, pełniącą funkcje darmowej lub taniej siły roboczej.

W swej pracy doktor Mazurkiewicz stwierdził, że polscy patrioci, „osoby uznane za przywódców, czyli sprawujący władzę, samorządowcy, duchowni, organizatorzy, przedsiębiorcy, społecznicy, weterani powstań, członkowie stowarzyszeń, słowem wszyscy ci, którzy według władz niemieckich nosili w sobie potencjał polonotwórczy, podlegali eksterminacji. Polacy zasłużeni dla ojczyzny lub mogący działać w jej obronie nie tylko zagrażali niemieckiemu planowi zdobycia przestrzeni życiowej na wschodzie, ale musieli zostać ukarani natychmiastową lub odłożoną na nieodległy czas śmiercią, gdyż Führer podejrzewał ich (co potwierdzały ich życiorysy), że są zdolni rozpowszechniać polskie wzorce narodowe".

W wywiadzie dla Natalii Pochroń na portalu Histmag dr Maciej Mazurkiewicz stwierdził, że Niemcy nie „dokonywano zbrodni przypadkowo. Mieliśmy do czynienia z sekwencją zgodnych ze sobą przestępstw, dla których łącznikiem był wspólny zamiar. Fakt, że występowało ich odmienne nasilenie na różnych terenach, stosowano szeroki wachlarz metod czy chwilowo przedkładano interes niemieckiego wojska i gospodarki nad plan zagłady, zasadniczo nie ma wpływu na kwalifikację”.

Dr Mazurkiewicz w swoim wywiadzie przypomniał, że niemieckie „zbrodnie sąsiedzkie, polegające na masowych mordach Polaków (często majętnych czy przynależących do elit), zostały dokonane na ogół w miejscach odosobnienia w znacznej mierze rękoma Volksdeutschów skupionych w organizacji Selbstschutz (Samoobrona). Wydaje się, że nawet decydenci byli zaskoczeni skalą realizacji przedsięwzięcia. Nie oznacza to, że potępiono sprawców. Wręcz przeciwnie – biesiadowano, przyznawano odznaczenia, delegowano do dalszej służby. Bezkarność zagwarantowano dekretem z 4 października 1939 r. – Hitler roztoczył wówczas ochronę prawną na zbrodniarzy działających z rzekomo uzasadnionej pobudki, którą miało być rozgoryczenie (Erbitterung) okrucieństwem Polaków”.


 

Sonda
Wczytywanie sondy...
0
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo