Kempa: Nie mamy do czynienia z jakąś aż tak wielką eskalacją [NASZ WYWIAD]

0
0
0
Wojciech Kempa
Wojciech Kempa / Fot. TVMN

Można powiedzieć tak - to jest taki teren gdzie, prawie że co kilka dni, czasami rzadziej, czasami częściej izraelskie samoloty bombardują pro-irańskie milicje czy to w Syrii czy to w Libanie – stwierdził red. Wojciech Kempa w programie Najważniejsze Pytania.

Po dwudniowej, największej od 20 lat operacji na zachodnim brzegu Jordanu, wojska izraelskie ogłosiły wycofanie się z obozu dla uchodźców Dżanin. Premier Netanjahu zaznaczył jednak, że akcja nie była jednorazowa i - jeżeli zajdzie potrzeba - będzie kontynuowana, by "wykorzenić terroryzm z Dżeninu" W trakcie akcji zginął jeden izraelski żołnierz i co najmniej 12 bojowników palestyńskich. Czy czeka nas III Intifada?

Mieliśmy tutaj do czynienia z dosyć gwałtownymi protestami, gwałtownymi starciami pomiędzy Palestyńczykami a siłami izraelskimi. Do tego rodzaju starć dochodzi tam dosyć często, można powiedzieć, że wręcz regularnie. Na zachodnim brzegu dochodzi do potyczek z siłami izraelskimi. Więc nie mamy do czynienia z jakąś, aż tak wielką eskalacją. Można powiedzieć tak - to jest taki teren gdzie, prawie że co kilka dni, czasami rzadziej, czasami częściej izraelskie samoloty bombardują pro-irańskie milicje czy to w Syrii czy to w Libanie – mówił Kempa.

Te się odgryzają, ostrzeliwując powiedzmy terytorium Izraela, z reguły z dosyć słabym skutkiem, dlatego że jednak ta obrona przeciwlotnicza izraelska jest tutaj dosyć skuteczna. Na zachodnim brzegu co jakiś czas dochodzi do gwałtownych starć, tak jak od tego żeśmy tutaj zaczęli. Jeżeli te starcia przybierają jakiś tam gwałtowny charakter to Hamas ze strefy gazy wypuszcza rakiety, z których też większość jest ostrzelana. Tak się tam życie toczy, no można powiedzieć od lat. Nic nie wskazuje na to, żebyśmy mieli mieć do czynienia z jakąś szczególną eskalacją, aczkolwiek oczywiście wykluczać nie można. Natomiast po prostu tam tak się dzieje, tam tak wygląda rzeczywistość. To, co mnie ostatnio zaskoczyło, to fakt, że minister spraw zagranicznych Turcji reagując na te wydarzenia, o których tu rozmawiamy, przebywając w Baku stwierdził, iż warunkiem pokoju na Bliskim Wschodzie jest ustanowienie niepodległego państwa palestyńskiego ze stolicą w Jerozolimie - wyjaśnił.

Można powiedzieć, że to było dosyć takie mocne wystąpienie na tle tego co się ostatnio działo, ponieważ były tutaj takie sygnały, że Izrael i Turcja, szukają dróg porozumienia, chcą jakby powiedzmy nawiązać to porozumienie, które byłoby w jakimś tam stopniu wymierzone w Iran. No tutaj takie mocne wystąpienie jakiego nigdy nie słyszeliśmy z ust przedstawicieli Turcji dosyć dawno – ocenił.

Możemy snuć pewne przypuszczenia. Tak, jak powiedziałem, przynajmniej w moim rozumieniu nic nadzwyczajnego się nie dzieje. To nie są jakieś tego typu wystąpienia, które przekroczyłyby pewien poziom z jakim mieliśmy do czynienia kilkakrotnie w ostatnich latach, kiedy to rzeczywiście grad rakiet Hamasu leciał w kierunku miast izraelskich. Teraz jednak te działania są bardziej powściągliwe. Więc nie sadzę, żeby tutaj się coś wielkiego się wydarzyło. Natomiast co do sojuszników, bo odnoszę takie wrażenie, że chociażby Stany Zjednoczone są coraz bardziej poirytowane działaniami Izraela i chciałyby mieć tam święty spokój. Tym bardziej, że w ostatnim czasie widzieliśmy, że Chiny coraz mocniej rozpychają się na Bliskim Wschodzie, co z kolei też musi niepokoić Stany Zjednoczone – dodał.

Więc tutaj Stany Zjednoczone nie chcą też zadrażniać, swoich relacji z arabskimi sojusznikami, więc raczej tutaj dążą do tego aby nie doszło do eskalacji, żeby nie poszło gdzieś tam dalej. Także tu raczej naciski ze strony Stanów Zjednoczonych (a to jest przecież najbliższy sojusznik Izraela) raczej będą zmierzały w tym kierunku, żeby nie doszło tam do daleko idącej eskalacji. Ja to tak widzę, mogę się oczywiście mylić – przyznał.

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
0
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo