Wspieraj wolne media

Jewgienij Prigożyn, z racji na bycie Żydem, może zawsze liczyć na azyl w Izraelu

Jan  Bodakowski
0
0
0
Prigożyn i Putin
Prigożyn i Putin / Fot. Wikimedia Commons

Szef prywatnych firm wojskowych zwanych Wagnerowcami, Jewgienij Prigożyn zapewne znalazł się na celowniku Putina, po tym, jak ośmieszył władcę Rosji swoim rajdem na Moskwę. Jest jednak miejsce, gdzie szef Wagnerowców może liczyć na bezpieczny azyl. Tym miejscem jest Izrael.

Prigożyn jest Żydem

Jewgienij Prigożyn może liczyć na azyl w Izraelu i automatycznie na obywatelstwo tego kraju, bo jego ojciec był rdzennym Żydem. Żydem był też ojczym, który wychowywał Jewgienija po śmierci ojca. Ojcem szefa Wagnerowców był Żyd inżynier górnictwa Wiktor Jewgienijewicz Prigożyn (syn naukowca Jefima Iljicza Prigożyna). Jewgienij miał dziewięć lat, gdy jego ojciec zmarł. Po śmierci ojca matka Prigożyna związała się z kolejnym Żydem Samuilem Fridmanovichem Zharkoi.

Jewgienij Wiktorowicz Prigożyn to szef Grupy Wagnera, która realizuje rosyjskie imperialistyczne interesy w krajach Afryki (Syrii, Libii, Republice Środkowoafrykańskiej), Ameryki Południowej i Azji, oraz na Ukrainie. Za cenę ochrony dyktatorów, Rosjanie przejmują kontrole nad surowcami i zasobami naturalnymi. Prigożyn stworzył też petersburską farmę (Internet Research Agency) trolli, która manipuluje opinią publiczną na zachodzie.

Mając 18 lat, Prigożyn został skazany w zawieszeniu za kradzież na dwa i pół roku. Wyrok odpracował w zakładach chemicznych w Nowogrodzie Wielkim. W 1980 został skazany za napad na 12 lat kolonii karnej o zaostrzony rygorze. Miał tam świadczyć gejowski sex swoim osadzonym. Zwolniony został w 1990 roku.

Po odzyskaniu wolności zaczął od budki z hod dogami, potem był współudziałowcem sieci sklepów spożywczych w Petersburgu, prowadził kasyno i wiele innych biznesów. W tym czasie związał się Putinem, który w ramach władz lokalnych odpowiadał za kasyna. Stworzył najmodniejsze restauracje w Petersburgu, w których gościli najważniejsi goście przyjeżdżający do Rosji. Po tym, jak Putin został prezydentem, Prigożyn zaczął dostawać rządowe kontrakty na catering do szkół, administracji i wojska.

Rosja to nie jest normalne państwo, tylko mafia

Kariera Prigożyna była możliwa, bo Rosja to nie jest normalny kraj, tylko organizacja przestępcza, która w interesie swoich mafiozów (kliki Putina) wykorzystuje zasoby państwowe i prowadzi działania nawet z własnego punktu widzenia sprzeczne z prawem. Doskonale to widać na przykładzie Wagnerowców, opisanych w wydanej przez Bellonę pracy „Wagnerowcy. Psy Putina” autorstwa Grzegorza Kuczyńskiego, czyli najemników wykorzystywanych przez Rosję w czasie jej imperialistycznej agresji na Ukrainę, a także co jest mniej nagłaśniane w kolonialnym wyzysku Afryki przez Rosję.

Mianem Wagnerowców określa się rosyjskich najemników zatrudnionych przez liczne firmy należące do Jewgienija Prigożyna. Firmy te, określane mianem prywatnych firm wojskowych (private military companies), są z punktu widzenia rosyjskiego prawa nielegalna. Zgodnie z rosyjskimi przepisami służba w takich formacjach i ich prowadzenie jest przestępstwem. Typowo rosyjskie jest to, że ta przestępcza z punktu widzenia rosyjskiego prawa działalność jest prowadzona z inspiracji i pod kierunkiem władz rosyjskich. Władze rosyjskie kierują więc, z własnego punktu widzenia, działalnością przestępcza.

Wagnerowcy - działalność przestępcza na zlecenie rosyjskich władz

Taka forma zaangażowania władz rosyjskich w działalność przestępczą, typowa dla Rosji, pozwala Moskwie na czerpanie profitów z działalności najemników, przy równoczesnym nieponoszeniu odpowiedzialności za ich działania. Moskwa najemników wykorzystuje jak narzędzie i zawsze może powiedzieć, że nie ma z nimi nic wspólnego, bo w Rosji taka działalność jest nielegalna. Każdy najemnik, który będzie twierdził, że dostawał rozkazy od Moskwy, w każdej chwili może być uciszony wysłaniem do łagru za dokonanie przestępstwa najemnictwa – nie ma przy tym znaczenia, że za był szkolony i dowodzony przez rosyjską armię, czy dostawał medale od rosyjskiego wojska za swoją walkę. Jest to dla Moskwy wygodne, bo na zachodzie zawsze znajdą się idioci albo sprzedajne ścierwa, które z zaangażowaniem będą powtarzać rosyjską narrację o tym, że Rosja nie ma nic wspólnego z rosyjskimi najemnikami.

Z wydanej przez Bellonę pracy „Wagnerowcy. Psy Putina” autorstwa Grzegorza Kuczyńskiego można się dowiedzieć, że „grupa Wagnera nie jest konkretną firmą, jest tylko marką. Nie istnieje jako oficjalna struktura. To bardziej sieć różnych spółek i grup”. Hybrydowy charakter grupy Wagnera przejawia się w tym, że jest ona prywatna, ale służy państwu rosyjskiemu, związana jest z rosyjską armią i rosyjskim wywiadem (jest przez państwo szkolona i wysyłana do walki, armia zapewnia jej zaplecze logistyczne). Moskwa wysyła Wagnerowców tam, gdzie nie chce wysyłać armii. Minusem jest to, że Wagnerowy nie są zdolni do nawiązania regularnej walki z regularnymi wojskami strony przeciwnej — doskonale za to sprawdzają się w roli morderców cywili.

Wagenerowcy - psy wojny Putina

W swej książce Grzegorz Kuczyński zwraca uwagę, że tworzenie „prywatnych firm wojskowych w Rosji jest nielegalne”. Kary 7 lat więzienia przewiduje artykuł 359 rosyjskiego Kodeksu Karnego (mówiący o najemnictwie) i 15 lat więzienia artykuł 208 (mówiący o tworzeniu nielegalnych formacji zbrojnych). „Swoje formacje zbrojne i ochrony” mogą posiadać przedsiębiorstwa państwowe. Rosyjskie prywatne firmy wojskowe (kontrolowane przez KGB i GRU) rejestrowane są poza granicami Rosji (np. w Belize czy na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych). Prywatnej firmy wojskowej nie można zarejestrować w Rosji. Brak przepisów legalizujących istnienie prywatnych firm wojskowych w Rosji wynika również z rywalizacji między bezpieką wojskową GRU a bezpieką cywilną FSB. Putin wprowadził tylko w 2018 roku dekret zakazujący w Rosji pisanie o osobach niewspółpracujących z wojskiem poza granicami Rosji, czyli pisania w mediach rosyjskich o rosyjskich prywatnych firmach wojskowych.

W Rosji prywatne firmy wojskowe takie jak Wagnerowcy nie mają statusu prawnego. Rosja „nie chce legalizacji prywatnych firm wojskowych, gdyż prawna nieprzejrzystość otaczająca te podmioty zwiększa swobodę manewru władz w ich wykorzystywaniu”.

Rosja odmiennie od zachodu uważa, że rolą prywatnych rosyjskich firm wojskowych są działania typowe dla armii oraz że rosyjskie prywatne firmy wojskowe mogą robić więcej niż armia, wykorzystywać środki, których nie może wykorzystywać armia – w tym bez konsekwencji dokonywać zbrodni wojennych. Rosyjski wywiad wojskowy uważa, że na współczesnym polu walki, prywatne rosyjskie firmy wojskowe mają kluczową rolę. Odmiennie od Rosji na zachodzie zachodnie prywatne firmy wojskowe zajmują się tylko logistyką, bezpieczeństwem i doradztwem, zaś domena akcji specjalnych jest zarezerwowana dla wojska.

Rosyjski kolonializm

Wykorzystanie przez Moskwę prywatnych rosyjskich firm wojskowych jest przejawem rosyjskich działań asymetrycznych. Moskwa wykorzystuje rosyjskie prywatne firmy wojskowe za granicą do przejmowania zasobów gospodarczych (złóż surowców i ich wydobycia) oraz do kontroli politycznej nad lokalnymi reżimami, które za pomoc w utrzymaniu dyktatorskiej władzy wchodzą z Rosją w zależność kolonialną. Dla Moskwy rosyjskie prywatne firmy wojskowe to nieformalne, ale skuteczne narzędzie.

Wykorzystywanie przez Moskwę prywatnych rosyjskich firm wojskowych jest też korzystne dla Kremla, bo pozwala ukrywać przed społeczeństwem straty osobowe w czasie działań zbrojnych. Najemnicy rosyjscy mają wyższe straty niż regularna armia, bo są jako mięso armatnie wykorzystywani na pierwszych liniach frontu (w Syrii, Libii czy na Ukrainie). Chętnych do bycia mięsem armatnim w Rosji jest wielu, bo Rosji panuje powszechna bieda i przestępczość – rosyjski element bez perspektyw, wegetujący i pogrążony w patologiach nie dba nie tylko o życie cudze, ale i o życie swoje.

Dzięki wykorzystaniu prywatnych rosyjskich firm wojskowych Moskwa może bezczelnie kłamać, że nie ma nic wspólnego z kontrowersyjnymi wydarzeniami poza granicami Rosji. Rosyjskie prywatne firmy wojskowe służą głównie zapewnianiu prywatnych zysków klice Putina, choć ich działalność finansowana jest z pieniędzy rosyjskich podatników. Rosyjskim prywatnym firmom wojskowym odpowiada bycie w szarej strefie, bo nie są obciążone kontrolą państwa. Państwo zaś w każdej chwili, gdy najemnicy podpadną Moskwie, może personel rosyjskich firm wojskowych wysłać do łagrów (bo oficjalnie rosyjscy najemnicy łamią rosyjskie przepisy – na zlecenie władz Rosji). Rosyjskie firmy wojskowe za możliwość czerpania zysków z najemnictwa muszą płacić państwu wykonywaniem darmowych operacji dla Moskwy (na Ukrainie, w Naddniestrzu, na Kaukazie, Bliskim Wschodzie, w Afryce). Zaś państwowe koncerny wydobywcze zatrudniają prywatne rosyjskie firmy wojskowe do ochrony inwestycji – kopalni, rurociągów, budów czy transportu.

Rosyjskie firmy wojskowe w Rosji działają pod szyldem agencji ochrony. Często zmieniają nazwy. Część najemników to weterani Specnazu (czyli Wojska Specjalnego Przeznaczenia Federacji Rosyjskiej podległego GRU), wojsk powietrzno -desantowych, oraz jednostek specjalnych FSB (spadkobierczyni KGB). Firmy są kontrolowane albo przez GRU, albo przez FSB, albo razem przez GRU i FSB – konflikt wojsko czekiści w Rosji powoli traci na znaczeniu. Zdarza się też, że rosyjskie prywatne firmy wojskowe są tylko przykrywką dla działań „regularnych sił specjalnych Rosji”.

Interesy Moskwy i prywatne interesy kliki Putina są realizowane przez rosyjskie prywatne firmy wojskowe w Europie, Azji, Afryce i Ameryce Południowej – w Libii, na Ukrainie (całej, a wcześniej w Donbasie), na Kaukazie, w Iraku, w Afganistanie, Libanie, Palestynie, Syrii, Indonezji, Tadżykistanie, Górnym Karabachu.

Rynek prywatnych firm wojskowych dynamicznie się rozwija. Rosja jest w stanie dostarczyć na ten rynek 100.000 dobrze wyszkolonych najemników (co daje jej prymat na tym rynku). Rosyjskie prywatne firmy wojskowe powstały z inspiracji bezpieki cywilnej KGB i bezpieki wojskowej GRU pod szyldem agencji ochrony w 1992 roku. Rejestrowane były w Rosji i poza jej granicami. Od 2007 roku firmy wydobywające ropę i gaz mogły legalnie tworzyć swoje firmy ochroniarskie.

Grupa Wagnera bierze swoje miano nie od właściciela, ale od jednego z dowódców – Dmitrija Walerjewicza Utkina groteskowo wytatuowanego w nazistowskie symbole – swastyki skojarzyły się kacapom z Wagnerem. Moskwa na właściciela grupy Wagnera nominowała kryminalistę związanego z Putinem Jewgienija Wiktorowicza Prigożyna. Oficjalnie grupa Wagenera nie istnieje — nie została zarejestrowana ani w Rosji, ani nigdzie na świecie. W rzeczywistości „grupa Wagnera nie jest to zwyczajna prywatna spółka wojskowa. To mała armia, uzbrojona i zorganizowane w sposób bliższy jednostkom wojskowym”. W Syrii Wagnerowcy brali udział pod komendą armii rosyjskiej w walkach, korzystając z dostarczonych przez wojsko czołgów czy haubic. Podobnie w regularnych walkach brali udział w Libii i na Ukrainie. Misje szkoleniowe na zlecenie Moskwy Wagnerowcy prowadzili w Sudanie i Wenezueli. Dla Moskwy wykonywali też zadania w Republice Środkowoafrykańskiej i w Malawi.

Bezczelność Moskwy jest tak wielka, że paszporty Wagnerowcy dostają w tym samym specjalnym, niedostępnym postronnym, urzędzie paszportowym (Centralny Urząd Migracyjny Jednostka 770-001) co regularne formacje rosyjskie działające legalnie za granicami Rosji.

Mięso armatnie

Władze Rosji nie czują żadnych zobowiązań wobec swoich najemników. Ósmego lutego 2018 wysłały ich na rzeź. W czasie walk z Państwem Islamskim w Syrii, kiedy to USA i Rosja zwalczały islamistów, Amerykanie zwrócili się do Rosjan z pytaniem, czy oddziały, które weszły ze strefy rosyjsko-syryjskiej w strefę amerykańsko-kurdyjską to Rosjanie (armia amerykańska nie chciała Rosjan atakować). Rosyjska armia wbrew faktom skłamała, że to nie są oddziały rosyjskie. Amerykanie więc wycięli w pień tę zgrupowanie – byli to Wagnerowcy wykorzystywani przez Rosjan do działań zbrojnych. Armia rosyjska świadomie wysłała wagnerowców na rzeź, bo rok wcześniej pokłóciła się z szefem Wagnerowców o spłatę należności za dostarczenie cateringu i za sprzątanie jakie firmy Jewgienija Wiktorowicza Prigożyna świadczą jednostkom wojskowym w Rosji (Prigożyn z racji na zarabianie na cateringu dla wojska nosi ksywę „kucharz Putina”).

Za młodu karany za przestępstwa kryminalne Prigożyn nie tylko karmi armię (oraz Kreml i szkoły publiczne), dostarcza najemników, ale i finansuje takie hybrydowe przedsięwzięcia Rosji jak Petersburska farma trolli (Internet Research Agency), czyli firmę tworzącą między innymi fikcyjne konta na zachodnich portalach społecznościowych, by za ich pośrednictwem destabilizować zachód, szerząc rosyjską propagandę i szczując na siebie przeciwne strony sporu politycznego na zachodzie. W Polsce rosyjscy trolle nie tylko szerzą rosyjski kłamstwa, ale też np. udają zwolenników PiS, szerzą od kilku lat brednie o polskich narodowcach i konserwatystach. W USA Rosjanie za pośrednictwem internetu organizowali demonstracje prawicowe i kontrdemonstracje lewicowe, w tym samym miejscu i czasie, tak by wybuchały zamieszki.

Obecność Wagnerowców na Ukrainie przykryła ich ważniejsze zadania w ramach rosyjskiej ekspansji w Afryce. Moskwa w ramach tajnych porozumień z rządami krajów w Afryce, za tajne wspieranie wojskowe i propagandowe afrykańskich reżimów, dostaje od afrykańskich władz koncesje na wydobycie zasobów naturalnych. Jest to przejaw klasycznego kolonialnego wyzysku, którego ofiarą ze strony Rosji pada Afryka. Akcja jest na tyle tajna, że nawet rosyjscy dziennikarze o tym piszący są mordowani. Przykładem tego jest wywiezienie przez Rosjan z Sudanu ton złota (90% produkcji złota w tym kraju) wartych miliardy dolarów- z tych środków Moskwa finansuje agresje imperialistyczną na Ukrainę. Za złoto Rosjanie wspierali sudański islamistyczny reżim, który wprowadził szariat i eksterminował chrześcijan (w wyniku walk zostało przez islamistów wymordowane 300.000 chrześcijan). Przez Sudan Rosjanie wywozili też złoto i diamenty z Republiki Środkowoafrykańskiej. W Republice Środkowoafrykańskiej Rosjanie, by skutecznie wywozić surowce, masowo gwałcili i mordowali kobiety (wypruwając im flaki), torturowali cywilów i niszczyli obiekty cywilne. Rosjanie pojawili się też w Mali, Mozambiku, Kongo, Wenezueli i Nikaragui. Wszędzie, w tym i na Ukrainie, życie ludzkie dla Rosjan nie ma znaczenia, liczy się tylko możliwość kolonialnej wyzysku i eksploatacji lokalnych zasobów.

Sonda
Wczytywanie sondy...
0
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo