Sam autor książki przyznaje, że cytowane przez niego badania wzbudziły ogromne kontrowersje. Jednak ocenia, że jego zdaniem "ma to sens (choć przygnębiający)".

Według Sapolsky'ego, jeżeli ktoś będzie czuł się chciany i kochany, to wyrośnie na przykładnego obywatela, a w przeciwnym wypadku, jak można się domyślać, najlepszą opcją byłaby prewencyjna kara śmierci. Tym razem może nie z racji na pochodzenie rasowe czy etniczne, albo biedę rodziców, jak to bywało w przeszłości, ale z uwagi na deklarowane nastawienie matki do swojego dziecka. 

Czy w ogóle warto zajmować się takimi bzdurnymi teoriami? Oczywiście, że warto. Podobnie początkowo teorie Adolfa Hitlera wydawały się nieważną bzdurą, a wielu traktowało jego działalność jako niegroźny folklor polityczny. Potem naziści przystąpili do realizacji swoich ludobójczych, rasistowskich założeń.

Warto też zauważyć, że w przytoczonym fragmencie książki Sapolsky'ego autor nie wskazał, dlaczego za bardziej przekonujące powinniśmy uznać wyjaśnienia przez niego uznane za bardziej przekonujące, a nie te, które przypisuje lewicy bądź prawicy. Są nieprzekonujące, bo nie wykazują potrzeby upowszechniania zbrodni aborcji?