Eldorado aborterów trwa. Większość sejmowa za bezkarnością morderców. Co z tym zrobisz?
Projekt „Aborcja To Zabójstwo” zakładał uszczelnienie przepisów prawnych, które pozwalają obecnie na praktycznie nieskrępowane, mordercze działanie aborterów. Mimo art. 152 k.k., który mówi o karaniu za „przerywanie” ciąży lub pomocnictwo w tym haniebnym akcie za zgodą kobiety z naruszeniem przepisów ustawy, aborcjoniści są bezkarni. Reklamują w przestrzeni internetowej i miejskiej sposoby na „pozbycie się problemu”, czyli zabicie nienarodzonego dziecka. Okazuje się, że większość posłów nie widzi w tym problemu. 300 zagłosowało za odrzuceniem obywatelskiego projektu w pierwszym czytaniu.
To był kolejny sprawdzian dla polityków, zwłaszcza tych, którzy mienią się katolikami i obrońcami życia. 7 marca w Sejmie RP odbyło się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu „Aborcja To Zabójstwo”, podpisanego przez 150 tysięcy Polaków. Byliśmy z mężem wśród tych osób. Byliśmy też wśród tych, którzy te podpisy zbierali. Dlaczego? Bo życie każdego człowieka jest tak samo ważne. Bo każdy człowiek ma prawo do rozwoju, narodzin i do życia, nieważne jak długiego, niezależnie od tego, czy jest zdrowy czy chory. Niezależnie od okoliczności poczęcia. Jeśli negujemy ten podstawowy fakt, że życie człowieka zaczyna się w momencie połączenia komórki żeńskiej i męskiej, to tak właściwie możemy wszystko, łącznie z powiedzeniem, że niektórzy narodzeni już ludzie wcale nie muszą tak długo żyć. Czy czegoś to Państwu nie przypomina?
Niechlubne dziedzictwo
Tak, tak, szanowni Państwo. Segregację na tych, którzy są warci życia, a którzy nie, historia już zna. „Wprowadzamy zupełnie nową moralność. Dla nas wszystko jest dozwolone. Krew? Niech płynie. Bo tylko całkowita i ostateczna śmierć starego świata ochroni nas przed jego powrotem.” To słowa Włodzimierza Lenina, który jako pierwszy na świecie zalegalizował zabijanie nienarodzonych dzieci. W imię stworzenia nowego świata. W imię wyeliminowania tego, co niedoskonałe. Zaraz po rewolucji bolszewickiej, 18 listopada 1920 roku, nakazał zniesienie wszystkich ustaw ścigających za „sztuczne poronienia”. W ślad za nim poszedł Adolf Hitler. W 1933 roku, po objęciu stanowiska kanclerza w niemieckiej Rzeszy, zalegalizował zabijanie niemieckich nienarodzonych dzieci, które były lub mogły być chore. Dążył w ten sposób do stworzenia czystej, biologicznie mocnej tzw. rasy panów. Z czasem udoskonalał techniki eugeniczne, aby – jak mówił – „zezwalać na niszczenie życia pozbawionego wartości.” Człowiek według niego bezwartościowy był odczłowieczany, wrzucony do kategorii podludzi, którą należało zdusić w zarodku. Czasy II wojny światowej dobitnie pokazują, jakimi metodami realizowano okrutne zapędy zbrodniarzy. Dziś na tym samym fundamencie budują swoją narrację aborcjoniści, odczłowieczając nienarodzone dzieci i nazywając je „pasożytami” czy „zwykłą tkanką”.
Polskie piekło aborcji
W tym samym roku, w którym w Niemczech Hitler zalegalizował aborcję, w Polsce doszło do podobnego ustanowienia „prawa”. Politycy sanacji, na czele z Piłsudskim i Mościckim, podpisali ustawy dopuszczające zabijanie nienarodzonych dzieci ze względów medycznych lub gdy do poczęcia doszło na skutek czynu zabronionego. To stanowiło poletko pod rozszerzenie przez III Rzeszę zapisów o nieograniczonej niczym aborcji. Hitler powiedział wówczas: „Osobiście zastrzelę tego idiotę, który chciałby wprowadzić w życie przepisy zabraniające aborcji na wschodnich terenach okupowanych.” Po wojnie na krótki czas przywrócono zapisy sanacyjne dotyczące „przerywania” ciąży. Gdy do władzy doszli komuniści, zabijanie bezbronnych dzieci, bez żadnych ograniczeń, stało się długoletnim prawem.
Dzieci w Polsce nadal giną
Przełomem w walce o życie nienarodzonych dzieci w Polsce był wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku. Pod wpływem nacisków obrońców życia, którzy nie ustawali w działaniu i zbiórkach podpisów pod projektami obywatelskimi, politycy wnieśli do TK wniosek o wykreślenie przesłanki eugenicznej z obowiązującej ustawy, dotyczącej „przerywania” ciąży. 22 października 2020 roku trybunał orzekł jej niezgodność z Konstytucją RP. Dzieci podejrzane o chorobę lub chore nie mogą być już zabijane w szpitalach. To duży sukces, jednak wciąż jest jeszcze sporo do zrobienia. Aborcjoniści nie ustają w swoich działaniach. Omijają prawo, aby promować, informować i namawiać do aborcji, czyli zabicia nienarodzonego dziecka. Robią to całkowicie bezkarnie. Art. 152 k.k., o którym wspomniałam na początku tekstu, nie zdaje egzaminu. Dlaczego? Ponieważ, aby skutecznie postawić przed sądem i skazać aborcjonistę, trzeba złapać go za rękę. Trzeba udowodnić, że ten konkretny człowiek przekazał kobiecie w stanie błogosławionym np. śmiercionośne pigułki, wskutek czego nienarodzone dziecko nie żyje. Jest to bardzo trudne, bo jeśli sama ta kobieta lub ktoś z jej otoczenia nie zdecyduje się powiadomić organów ścigania, sprawa jest nie do ruszenia. Obecnie w Polsce w ten sposób umierają okrutną, aborcyjną śmiercią, tysiące dzieci. W zaciszu domowym, z dala od szumu medialnego i sprzeciwu świata.
„Aborcja To Zabójstwo” w sejmowym koszu. Ruch po stronie wyborców
Projekt Fundacji Życie i Rodzina miał na celu uszczelnienie obecnie obowiązujących przepisów prawnych, tak aby aborcjoniści przestali być bezkarni. Tak aby każda organizacja promująca aborcję i do niej namawiająca była ścigana, piętnowana, a jej członkowie skazywani. Niestety, 300 posłów wieczorową porą 7 marca zdecydowało się projekt wyrzucić do kosza. Eldorado aborterów trwa nadal. Kosztem życia bezbronnych nienarodzonych dzieci. Teraz ruch należy do Państwa! Zastanówcie się, proszę, na kogo oddacie swój głos w zbliżających się jesiennych wyborach. Czy chcecie, aby w Sejmie RP zasiadali ludzie, którym obojętny jest los najmniejszych? Czy chcecie, aby reprezentowały Was osoby z wysokim morale, dla których prawo do życia dla każdego człowieka jest prawem fundamentalnym? Na stronie sejmbezaborterow.pl znajdziecie listę posłów, którzy popierają bezkarność aborcjonistów. W Waszych rękach los bezbronnych ludzi. W przyszłej kadencji możemy znów zawalczyć o ich życie mając pewność, że tym razem politycy zagłosują jak trzeba.