Podatek kasowy PIT. Eksperci mają poważne wątpliwości do propozycji Platformy Obywatelskiej. Rzepka: "Proponowane przez rząd przepisy są bardzo skomplikowane"
Wprowadzenie kasowego PIT-u to jedna z obietnic Platformy Obywatelskiej, zawarta w "100 konkretach na 100 dni rządów". Jednakże eksperci mają wobec tego projektu poważne wątpliwości.
- Wprowadzenie kasowego PIT-u to jedna z obietnic wyborczych Platformy Obywatelskiej z 2023 r.
- Miał on zostać wprowadzony podczas stu pierwszych dni rządów Donalda Tuska.
- Eksperci mają wobec tego projektu poważne wątpliwości.
- Zobacz także: Budowa CPK odłożona o kilka lat. Tomasz Lis: Od początku mi to wisiało, Okęcie mi wystarcza
Wprowadzenie kasowego PIT-u to jedna z obietnic Platformy Obywatelskiej, zawarta w "100 konkretach na 100 dni rządów". Projekt w tej sprawie został skierowany przez Ministerstwo Finansów do dalszych prac legislacyjnych rządu Donalda Tuska.
Przedsiębiorcy zapłacą podatek dochodowy dopiero po otrzymaniu środków z tytułu zapłaconej faktury (kasowy PIT). Ministerstwo Finansów skierowało projekt do wykazu prac legislacyjnych rządu. Prowadzone są uzgodnienia wewnątrzresortowy - czytamy na stronie "100konkretow.pl".
Zgodnie z założeniem, wdrożenie takich rozwiązań miałoby poprawić sytuację firm, których kontrahenci spóźniają się ze spłatą zobowiązań.
Eksperci mają wiele wątpliwości w sprawie podatku kasowego PIT
Jednakże eksperci mają wobec tego projektu poważne wątpliwości. Ekspert Stowarzyszenia Księgowych w Polsce i współwłaścicielka biura rachunkowego Rzepka, Sylwia Rzepka powiedziała w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że ten projekt przyniesie firmom wiele nowych obowiązków.
Proponowane przez rząd przepisy są bardzo skomplikowane i przyniosą firmom dużo nowych obowiązków. Obawiam się, że chętnych do kasowych rozliczeń będzie niewielu, jeśli w ogóle - powiedziała Sylwia Rzepka.
Z kolei doradca podatkowy w inFakcie Piotr Juszczyk zwrócił uwagę, że przedsiębiorcy dopiero po wprowadzeniu podatku kasowego zobaczą ile mieści się w nim biurokracji i dodatkowej pracy. Zwraca również uwagę, że w zapowiedziach kasowa metoda miała oznaczać rozliczanie przychodu i podatku dopiero po zapłacie przez klienta, a z projektu wynika, że i tak tego podatku nie unikną przedsiębiorcy, bo po dwóch latach trzeba będzie przychód wykazać, nawet jeśli klient nadal nie zapłacił.
Kasowa metoda nie oznacza więc zwolnienia z PIT, tylko jego odroczenie - wyjaśnił Piotr Juszczyk.
Prawo do kasowego PIT będą mieli tylko przedsiębiorcy prowadzący działalność samodzielnie, a nowa metoda ma być stosowana wyłącznie w transakcjach między firmami.
Źródło: dorzeczy.pl, rp.pl, 100konkretow.pl