Raków Częstochowa oddalił się od Ligi Mistrzów. Pechowa bramka dała zwycięstwo dla drużyny z Kopenhagi. Za tydzień walka o wszystko
Raków Częstochowa oddalił się od fazy grupowej piłkarskiej Ligi Mistrzów. Zespół z Częstochowy w pierwszym spotkaniu 4. rundy kwalifikacji przegrał w Sosnowcu z FC Kopenhaga. Jedyny gol w tym meczu padł w 9. minucie, po samobójczym trafieniu Bogdana Racovitana. Mistrz Polski atakował, Kamil Grabara nie miał jednak zbyt wiele pracy. Rewanż odbędzie się 30 sierpnia.
- Raków Częstochowa dotarł aż do 4. rundy eliminacyjnej do Ligi Mistrzów, w której rywalizuje z FC Kopenhagą o fazę grupową tych rozgrywek.
- Szczęśliwie zdobyta bramka przez duńską ekipę daje jej jedno bramkowe prowadzenie w tym dwumeczu.
- Za tydzień w Kopenhadze, Mistrz Polski roztrzygnie, gdzie będą grali dalej w europejskich pucharach.
- Zobacz także: Upadek niemieckiego Kościoła coraz bardziej widoczny. W pewnej parafii urządzono imprezę dla sodomitów. Doszło również do profanacji aktu małżeństwa
Raków Częstochowa rozpoczął spotkanie spokojnie, czekając na to, co zaproponuje zespół z Danii. FC Kopenhaga w ataku pozycyjnym długo nie potrafiła wypracować sobie pozycji do strzały. W 8. minucie mistrz Polski przejął piłkę i ruszył z kontratakiem. Uderzenie Fabiana Piaseckiego obronił Kamil Grabara.
W 9. minucie goście objęli prowadzenie. Mohamed Elyounoussi dośrodkował w pole karne, piłka odbiła się od Bogdana Racovitana i wpadła do bramki tuż przy słupku.
Pechowy początek dla Rakowa...
📺 Polsat Sport, Polsat Sport Premium 1#RCZFCK pic.twitter.com/w6Un4wbBFG — Polsat Sport (@polsatsport) August 22, 2023
Gospodarze szybko próbowali odrobić straty, niestety mało skutecznie. Jean Carlos przegrał pojedynek z obrońcą, a Marcin Cebula poślizgnął się w polu karnym. W 22. minucie boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Jean Carlos. Jego miejsce zajął Deian Sorescu.
Druga połowa nie przyniosła korzyści
W przerwie szkoleniowiec Rakowa nie zdecydował się na zmiany. Przez kilka minut drugiej połowy na boisku nie działo się nic godnego odnotowania. Pierwszą groźną okazję wypracowali sobie goście. W 52. minucie Viktor Claesson posłał piłkę obok słupka. Mecz na chwilę się ożywił. Sześć minut później nieznacznie z dystansu pomylił się Sorescu.
Przez kolejne minuty na boisku niewiele się działo. Obie drużyny miały duże problemy z konstruowaniem akcji ofensywnych. Szczególnie piłkarze Rakowa, którzy szybko tracili piłkę. W 69. minucie na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Elyounoussi, Vladan Kovacević obronił. Raków w ofensywie próbował rozruszać wprowadzony w drugiej połowie Sonny Kittel. Po jego podaniu Adnan Kovacević nie najlepiej trafił w piłkę głową. W ostatnim kwadransie zespół z Częstochowy zamknął rywala na jego połowie. Wciąż brakowało jednak celnych strzałów.
W doliczonym czasie gry goście mieli duże problemy, przetrzymali napór i są w znakomitej sytuacji przed rewanżem.
Szkoda przypadkowo straconej bramki na początku spotkania. Straty są do odrobienia - uważa Fran Tudor.
Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie przejdziemy Rakowa - powiedział z kolei Kamil Grabara, polski bramkarz grający dla drużyny z Kopenhagi.
Kamil Grabara dla TVP Sport: skłamałbym, gdybym powiedział, że nie przejdziemy Rakowa. pic.twitter.com/fg0zvkaLEP — TVP SPORT (@sport_tvppl) August 22, 2023
Źródło: fakt.pl, twitter.com/x.com