Co dalej z kampanią Trumpa? Czyli jak aresztowanie byłego prezydenta staje się wyborczym paliwem

Jan  Hernik
23
0
2
Donald Trump
Donald Trump / Fot. Wikimedia Commons

We wtorek 4 kwietnia Donald Trump zjawił się w gmachu sądu na Manhattanie by usłyszeć 34 zarzuty dotyczące fałszerstw finansowych, których miał dopuścić się w postaci wypłacania czeków na poczet fikcyjnych usług prawnych wykonywanych przez swojego prawnika Michaela Cochena. Według śledczych czeki miały na celu zwrot 130 tysięcy dolarów, które Cohen zapłacił podczas kampanii wyborczej 2016 r. aktorce filmów dla dorosłych Stormy Daniels. Miała to być zapłata za milczenie w sprawie jej rzekomego romansu z byłym prezydentem, co miało zatuszować w opinii publicznej niewygodne dla Trumpa informacje. Rozgorzała więc debata, czy aresztowanie i potencjalne skazanie Donalda Trumpa ograniczy, lub może nawet zakończy jego możliwość ubiegania się o drugą kadencję. Nic bardziej mylnego, Trump nadal może walczyć o ponowny wybór i jest na coraz lepszej ku temu drodze.

Po wspomnianym już aresztowaniu, wyniki sondażowe Donalda Trumpa eksplodowały. Niemal we wszystkich stanach znacząco umocnił on swoją pozycję poprzez zwiększenie swojego poparcia wśród elektoratu GOP. Według najróżniejszych sondaży dostępnych w przestrzeni mediów internetowych poparcie byłego prezydenta zwiększyło się nawet o dwucyfrowe wartości punktów procentowych. Taką sytuację obserwujemy na przykład w Teksasie, Utah czy Iowa. Przewaga Trumpa nad drugim DeSantisem stale wzrasta i nic nie wskazuje na to, że ta tendencja się zatrzyma (przynajmniej do momentu, kiedy gubernator Florydy ogłosi swoją oficjalną kandydaturę). Antysystemowy elektorat wewnątrz GOP uzyskał potwierdzenie autentyczności swojego kandydata. Warto jednak wyjaśnić wątpliwości sporej części mniej zorientowanych obserwatorów amerykańskiej sceny politycznej, którzy zadają sobie pytanie: Czy pomimo postawionych zarzutów Donald Trump nadal może kandydować na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych? Odpowiedź brzmi: Oczywiście, że tak.

Rozwiązania wyżej postawionego problemu szukać należy przede wszystkim w amerykańskiej konstytucji. Dokument ten jasno precyzuje, kto może ubiegać się o najwyższy urząd w państwie. Artykuł III Konstytucji Stanów Zjednoczonych informuje, że prezydentem może zostać naturalnie urodzony na terytorium Stanów Zjednoczonych obywatel, który ukończył 35 rok życia oraz mieszka na terytorium USA od przynajmniej 14 lat. Wszystkie powyższe wymogi bezpośrednio znajdują zastosowanie w przypadku Donalda Trumpa.

Ten sam dokument wskazuje również ograniczenia dotyczące ubiegania się o to samo stanowisko. W 22 poprawce znajdziemy informację, iż prezydentem nie może zostać osoba, która pełniła ten urząd już dwie kadencje lub połowę czyjejś kadencji oraz kolejną swoją. Przepis ten nie dotyczy Trumpa, który wygrał prezydenturę w 2016 roku, zastępując Baracka Obamę pełnił urząd od 20 stycznia 2017 do 20 stycznia 2021, a w 2020 roku przegrał z Demokratą Joe Bidenem. Oznacza to, że Trump służył tylko jedną kadencję, a więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby ubiegał się o drugą. W tym miejscu warto wskazać, że w przeszłości podobna sytuacja miała miejsce w przypadku prezydentury Demokraty Grovera Clevelanda, który pełnił swój urząd najpierw w latach 1885-1889, a następnie 1893-1897. Po ukończeniu pierwszej kadencji przegrał on batalię o reelekcję z reprentantem GOP Benjaminem Harrisonem, a po czteroletniej przerwie wygrał ze swoim poprzednim rywalem.

Kolejnym konstytucyjnym ograniczeniem jest przepis zawarty już w pierwszym artykule tego dokumentu. Mowa oczywiście o przypadku usunięcia urzędnika państwowego (w tym prezdyenta) ze swojej roli. Amerykańska konstytucja stawia jasne warunki, wśród których wiodącym jest wymóg, iż impeachment musi przejść przez Izbę Reprezentantów, a następnie być potwierdzony przez minimum 2/3 większości senackiej. Donald Trump dwukrotnie w czasie swojej prezydentury stawiany był w stan oskarżenia. Pierwszy raz miało to miejsce w 2019 roku pod zarzutem nadużycia władzy prezydenckiej, a drugi w 2021 pod zarzutem „podżegania do insurekcji”. W obu przypadkach były prezydent został oczyszczony z zarzutów w Senacie. Tak więc przepis ten więc również nie znajduje zastosowania w przypadku Donalda Trumpa.

Ostatnim obecnym w Konstytucji USA przepisem limitującym możliwość ubiegania się o fotel prezydenta jest 14 poprawka. Znajduje się w niej tzw. „klauzula dyskwalifikująca”. Jest to przepis powstały z myślą o byłych żołnierzach Konfederacji. Mówi on w sekcji trzeciej, iż nikt kto wcześniej piastował urząd publiczny, a potem sprzeniewierzył się swojej przysiędze wierności Konstytucji Stanów Zjednoczonych, nie może zostać wybrany do kongresu lub na jakiekolwiek stanowisko cywilne i wojskowe. Warunkiem zniesienia tej zasady jest uzyskanie aprobaty 2/3 głosów każdej z izb Kongresu. Donald Trump, pomimo działań zbierającej dowody Komisji 6 stycznia w Izbie Reprezentantów, nie został skazany na mocy tego paragrafu. Oznacza to, iż pomimo podzielonych zdań wobec jego roli w zamieszkach na amerykańskim Kapitolu z 2021, może on nadal ubiegać się o drugą kadencję prezydencką.

Wszystkie wyżej wymienione zasady stanowią, że nawet postawione przez prokruratora reprezentującego stan Nowy Jork, Alvina Bragga, zarzuty w kierunku Donalda Trumpa nie są w stanie zagrozić jego możliwościom prawnym w celu ubiegania się o ponowny wybór na najwyższe stanowisko w państwie. Co więcej, większość sondaży przedwyborczych wskazuje, iż Trump zyskał bardzo duże poparcie wśród swojego, w większości antysystemowego elektoratu. Kampania byłego prezydenta nabiera więc jeszcze większej mocy, a „Trump train” coraz pewniej może zmierzać po wygraną w prawyborach Partii Republikańskiej.

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
23
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo