Co dalej z NORAD? Gen. VanHerck: Znaczenia Arktyki nie można przecenić
NORAD, czyli Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej, jest podstawową jednostką, której nadrzędnym celem jest kontrola przestrzeni powietrznej i kosmicznej nad Ameryką Północną. Powstała ona w 1958 roku jako odpowiedź na zagrożenie amerykańskiej przestrzeni ze strony sowieckich bombowców dalekiego zasięgu oraz ryzyko ataku rakietowego w czasach Zimnej Wojny. Przez lata funkcjonowania, NORAD przechodziło transformacje w zakresie swoich działań dążących do udaremnienia wszelkich zagrożeń nadciągających nad Amerykę Północną. Dziś jednostka ta skupiać się musi na zwiększeniu roli wywiadowczej.
Potrzebne są zmiany
Niedawno Gen. Glen VanHerck, dowódca NORAD i USNORTHCOM wskazał, że nadrzędnym działaniem w zakresie obronności Stanów Zjednoczonych powinno być wykrywanie potencjalnych zagrożeń powietrznych i rakietowych jeszcze przed ich wystrzeleniem. W argumentacji swojej tezy powołał się na przykład chińskich balonów szpiegowskich, które na początku tego roku przemierzały przestrzeń powietrzną Ameryki Północnej. Jak sam wskazał, istnieje prawdopodobieństwo, iż nie wszystkie balony wlatujące w amerykańską przestrzeń powietrzną zostały zlokalizowane. Potrzebne są zmiany, które pozwolą Amerykanom znacznie lepiej kontrolować nie tylko obszar kontynentu, ale również zagrożenia płynące z otwierającego się coraz szerzej teatru działań geopolitycznych na północy – w Arktyce. W tym celu wskazał na podwyższone zapotrzebowanie związane z zaangażowaniem załogowych i bezzałogowych platofrm latających, które mają posiadać właściwości konieczne do prowadzenia działań kinetycznych oraz informacyjnych.
Obszar Arktyki z kilku względów stanowić będzie zarówno szansę, jak i zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych. Szansą będzie otwierający się (z powodu postępującego ocieplenia klimatu) coraz szerzej obszar eksploracji złóż naturalnych oraz szlak morski, który służyć może rozwijaniu handlu. Zagrożeniem dla państw Ameryki Północnej będzie paradoksalnie to samo, co jest dla nich szansą. Otwierające się możliwości wydobywcze oraz szlaki morskie staną się miejscem rywalizacji światowych mocarstw. Do wyścigu o złoża arktycznych minerałów, gazu i ropy staną Amerykanie, Rosjanie, czy Chińczycy.
Wyścig o złoża arktycznych minerałów, gazu i ropy
Rosjanie nieustannie rozszerzają wahlarz swoich roszczeń względem coraz szerszych obszarów arktycznych. W 2021 roku prezydent Władimir Putin zebrał się z członkami Rady Bezpieczeństwa, w tym z ministrem obrony Siergiejem Szojgu i wicepremier Tatianą Golikową, aby rozszerzyć rosyjskie roszczenia aż do WSE Kanady i Grenlandii (Wyłączna Strefa Ekonomiczna) i dodać około 705 000 kilometrów kwadratowych do poprzednich założeń. Oznacza to, że w najbliższych latach i dekadach można spodziewać się wzmożonej aktywności Federacji Rosyjskiej w tym zakresie. Najpierw w zakresie własnych zasobów, następnie w potencjale wyjścia poza strefę dotychczasowych wpływów.
Podobne aspiracje posiadają Chiny, które w 2018 r. opublikowały białą księgę zatytułowaną „Chińska polityka arktyczna”, nazywając siebie „państwem bliskim Arktyki”. Chociaż Chiny nie są państwem arktycznym, stały się znaczącym graczem w tym regionie, angażując się w działalność gospodarczą, naukową, kulturalną, dyplomatyczną i wojskową w różnych krajach arktycznych i wokół nich. Przemówienia Xi Jinpinga i wyższych urzędników chińskich odpowiedzialnych za politykę arktyczną jasno wskazują, że przekształcenie Chin w „wielkie mocarstwo polarne” do 2030 r. jest głównym polarnym celem Chin. Chiny postrzegają Arktykę – wraz z Antarktydą, dnem morskim i przestrzenią kosmiczną – jako obszary niekontrolowane lub podlegające kontroli. Dowodem na to, że Pekin dostrzega surowcowy i strategiczny potencjał Arktyki, jest wypowiedź szefa chińskiego Instytutu Badań Polarnych, który nazwał takie przestrzenie „najbardziej konkurencyjnymi skarbami zasobów”, do których dostęp powinny mieć wszystkie państwa, w zależności od ich udziału w światowej populacji. Największe światowe mocarstwa ostrzą więc zęby do przejęcia kontroli nad obszarem, który leży w bezpośrednim sąsiedztwie granic kontynentu północnoamerykańskiego.
Rosnące roszczenia względem obszarów arktycznych oraz zapowaidana coraz większa aktywność Federacji Rosyjskiej oraz Chińskiej Republiki Ludowej przenosić będzie środek ciężkośći potencjalnego zagrożenia dla terytorium Stanów Zjednoczonycb czy Kanady coraz bliżej ich granic.
„Znaczenia Arktyki nie można przecenić”
Z tych oraz wielu innych powodów zmieniająca się sytuacja geopolityczna w Arktyce będzie stanowiła wyzwanie dla obronności Stanów Zjednoczonycb oraz ich sojuszników, w tym Kanady, która nie tylko wchodzi w skład kontynentu, ale jej struktury są również częścią NORAD. Otwarte szlaki morskie w Arktyce oznaczać będą najkrótszą drogę z Ameryki Północnej na Pacyfik, do potencjalnych przeciwników, takich jak Chiny czy Rosja, co wzmagać będzie potencjał strategicznej konkurencji. Z tego powodu generał Van Herck mówi, że „znaczenia Arktyki nie można przecenić” – i ma rację.
Podstawowymi narzędzami usprawienia działania NORAD w kontekście kontroli północnej części kontynentu oraz prowadzenia misji wywiadowczych w Arktyce jest wykorzystanie najnowszych technologii, które pozwalać będą na usprawienie systemu rozpoznania, komunikacji oraz podejmowania decyzji. Chodzi m.in. o wsparcie systemu JADC2 (Joint All-Domain Command and Control), który jest siecią czujników złożoną ze wszystkich gałęzi sił zbrojnych USA, która zasilana jest sztuczną inteligencją. W tym systemie rosnącą rolę w zbieraniu i przetwarzaniu informacji muszą zacząć odgrywać myśliwce 5 generacji, które wyposażone są w najwyższej jakości sensoryczny sprzęt wywiadowczy, który służył będzie do monitorowania postępujących zmian geopolitycznych w Arktyce. Myśliwce bojowe takie jak F-35 Lightning czy F-22 Raptor są zdolne nie tylko do działań ofensywnych w ramach OCA (Offensive Counter-Air) ale również posiadają równie znaczące właściwości pozwalające na prowadzenie działań wywiadowczych czy misji w ramach wojny elektroncznej (Electronic Warfare). Zaangażowanie tego typu maszyn do stałej obecności w NORAD (w tej chwili potencjał myśliwców bojowych tej jednostki oparty jest na modyfikacjach 4 generacji) jest kluczowe do realizacji postulatu generała VanHercka, a więc na wykrywaniu i śledzeniu potencjalnych zagrożeń oraz intensyfikacji potencjału globalnej świadomości połączonej z decentralizacją systemu decyzyjnego wewnątrz jednostki. Warto wskazać, że Stany Zjednoczone praktycznie nie posiadają rozwiniętej floty lodołamaczy, więc jedyną płaszczyzną wywierania wpływu w Arktyce i zapewnienia bezpieczeństwa kontynentu na kierunku północnym będzie dla nich przestrzeń powietrzna.
Działania NORAD skupiają się na obronie Ameryki Północnej, a więc ich przyszłość zależeć będzie od zmienaiającej się pogody geopolitycznej w Arktyce oraz od rozwoju technologicznego wewnątrz potencjału amerykańskich platform latających, które mogą jako jedyne skutecznie ocenić rozwój sytuacji w miejscu, które już niebawem stanie jednym z kluczy do określenia nowego rozkładu sił na świecie. Amerykanie muszą przykładać równą uwagę do rozwijania narzędzi pozwalających im na prowadzenie skutecznych działań w ramach podtrzymywania światowej projekcji siły, jak i do obrony przestrzeni własnego kontynentu.