Australia nadal w komunistycznym obłędzie Pekinu i… Moskwy?
Zanim przejdę do dość spektakularnej próby powrotu chińskiej myśli komunistycznej na teren Australii, zaznaczam, że niniejszy tekst jest wyłącznie wytworem wyobraźni autora, nawet pomimo faktów w nim zawartych. Może też być pewną satyrą albo nawet próbą stworzenia kolejnej spiskowej teorii, jakich dzisiaj przecież jest niemało.
Zacznę zatem od ataku na prawosławnego biskupa Mar Mari Emmanuela w kościele pw. Chrystusa Dobrego Pasterza na przedmieściach Sydney w Australii. Warto przy tym podkreślić, że jest to duchowny jednego z kościołów prawosławnych, który odłączył się od linii moskiewskiej, a więc tej wspieranej nie tylko przez Kreml, ale również przez Pekin. Resztę można sobie wygooglać.
Do ataku doszło w dniu 15 kwietnia 2023 roku, a zamachowcem, który kapłana kilkukrotnie ugodził nożem był kilkunastoletni chłopiec. Incydent ten wywołał oburzenie nie tylko w Australii, ale także na całym świecie. Biskup szczęśliwie przeżył i pomimo doznanych obrażeń, nie tylko wybaczył napastnikowi, ale również nagrał wiadomość, w której poprosił, aby nagranie z ataku pozostało dostępne w sieci. Przesłanie biskupa było jednoznaczne - wzywał on do miłości, a nie nienawiści czy odwetu.
Sprawa ta niestety stała się jednak przedmiotem sporu politycznego w Australii. Oto bowiem, niektórzy tamtejsi politycy, zamiast podążać za przesłaniem pojednania przekazanym przez biskupa, zażądali usunięcia nagrania, atakując przy tym Elona Muska, właściciela platformy X, ponieważ „śmiał” odmówić usunięcia takiego wideo.
Atak na biskupa Mar Mari Emmanuela bardzo wyraźnie pokazuje, jak ważna jest obrona wolności słowa i mediów, nawet w obliczu nacisku ze strony władz, polityków i rządów. Jedynie poprzez swobodny przepływ informacji i poszanowanie woli ofiar możliwe jest przecież budowanie społeczeństwa opartego na dialogu i wzajemnym zrozumieniu.
Saga Elona Muska w Australii - obrona wolności słowa w obliczu politycznej cenzury
Australijscy politycy wzięli zatem na cel biznesmena technologicznego Elona Muska, nazywając go "egoistycznym milionerem", "narcystycznym kowbojem" i "aroganckim milionerem, który uważa, że jest ponad prawem". Trochę nie bardzo wiadomo, o jakie prawo chodzi, a powodem pojawienia się takich określeń stała się wspomniana odmowa Muska usunięcia nagrania z ataku na prawosławnego biskupa w Sydney. Warto jednak zwrócić uwagę, że ta narracja nie jest nam przecież obca i jest od wielu lat stosowana przez aparat propagandy i dezinformacji Moskwy, albo szerzej komunistyczną tyranię udającą walkę o dobro i prawa człowieka.
Szczególnie zdumiewające jest to, że australijscy ustawodawcy, kierowani własnymi agendami, dążą obecnie do cenzurowania tego nagrania, w sposób, który wydaje się być w bezpośredniej opozycji do życzeń ofiary, o czym była już mowa.
To już kolejny przypadek, który podkreśla alarmujący upadek ochrony wolności słowa w Australii. Wcześniej w bardziej skrajnej wersji mieliśmy działania rządu Australii i tamtejszych służb w zakresie kompletnego zamordyzmu podczas tzw. „pandemii Covid-19”, całkowicie sterowanej przez światowy komunizm z wykorzystaniem światowych korporacji. Chyba najsłynniejszym było brutalne aresztowanie w trakcie owej „pandemii” ciężarnej kobiety przez tamtejszą policję.
Obecnie rząd w Sydney przygotowuje ustawodawstwo, które zakłada zmuszanie platform mediów społecznościowych do publikowania tylko takich treści, które zostaną zatwierdzone przez władze. Utworzono już nawet stanowisko "komisarza ds. e-bezpieczeństwa" w rządzie Partii Liberalnej. To kolejny niepokojący znak narastania cenzury w tym kraju. Czy za chwilę będziemy mieli do czynienia z komunistycznym totalitaryzmem i zamordyzmem, znanym na przykład z książek Georga Orwella?
Szczególnie niepokojące jednak wydaje się być to, że ta presja na cenzurę nie ogranicza się już tylko do lewicowo-liberalnych polityków. Centrowo-prawicowa Koalicja dołączyła również do tego chóru, oskarżając Muska o używanie "obraźliwej i chamskiej" argumentacji w obronie wolności słowa. Ten dwupartyjny atak na fundamentalne prawo do swobodnego wyrażania poglądów jest zdecydowanie niepokojący i powinien zaalarmować wszystkich, którzy cenią zasady demokracji. I to nie tylko w Australii.
Ponadto, istotny i szczególnie silny wydaje się w tej sytuacji także wpływ Komunistycznej Partii Chin (KPCh) na niektórych australijskich polityków. Pojawiają się zarzuty, że niektórzy z nich zostali zmanipulowani przez agendę KPCh, a co więcej, tamtejsze społeczeństwo wydaje się nie zauważać ich zaangażowania w niszczenie wartości demokratycznych, takich jak wolność mediów i wolność słowa.
W miarę rozwoju sagi Elona Muska, staje się ona dobitnym przypomnieniem o kruchości naszych wolności i pilnej potrzebie ich stanowczej i zdecydowanej obrony. Próby australijskiego rządu dotyczące cenzurowania treści i ograniczania swobodnego przepływu informacji, nawet w obliczu życzeń samej ofiary, stanowią niebezpieczny precedens, któremu należy się zdecydowanie przeciwstawić.
W efekcie, w świecie coraz bardziej zdominowanym przez komunistyczne siły autorytaryzmu i cenzury, rola niezależnych mediów i ochrona wolności słowa nigdy wcześniej nie były tak kluczowe. Spoczywa na więc na nas obowiązek podniesienia naszych głosów oraz stanięcia w obronie fundamentalnych praw, które stanowią podstawę zdrowej i żywotnej demokracji.