78 rocznica zrzucenia na Hiroszimę bomby atomowej
By zakończyć II wojnę światową i ocalić setki tysięcy amerykańskich żołnierzy przed śmiercią w walkach z Japończykami, 79 lat temu Amerykanie zrzucili dwie bomby atomowe na japońskie miasta – Hiroszimę i Nagasaki.
6 sierpnia 1945, w czasie trwania II wojny światowej, USA zrzuciły bombę uranową na japońskie miasto Hiroszima. W wybuchu atomowym zginęło od razu 100.000 osób. 25% ofiar zginęło od temperatury w czasie wybuchu, 50% od fali uderzeniowej, 25% od promieniowania. 100.000 osób zostało rannych, większość była silnie poparzona. Nie było komu udzielać pomocy rannym. Z 150 lekarzy w Hiroszimie zginęło 65, a 85 było rannych. Z 1780 pielęgniarek zginęło lub było poważnie rannych 1654. Wszystkie szpitale uległy zniszczeniu.
Ofiary najpierw oślepił błysk. Potem fala uderzeniowa zmiotła budynki razem z ofiarami. W gruzach drewnianych domów od przewróconych kuchni rozpoczęły się pożary. Pożary ogarnęły zgliszcza całego miasta. Pomimo że od lat dwudziestych w Japonii budowano budynki odporne na trzęsienia ziemi, to z 90.000 budynków wybuch zniszczył 68.000.
Promieniotwórczy podmuch spalał na ludziach ubrania. Białe ubrania odbijały część promieniowania, czarne je wchłaniały i wypalały rany na ciele. Przez kilka godzin po wybuchu ludzie konali pod płonącymi ruinami i od napromieniowania. Fetor ropiejących ran przepełniał miejsca, gdzie znajdowali się ranni. W bezmiarze cierpienia ofiarom usiłowali pomagać misjonarze katoliccy.
Po drugim ataku atomowym amerykanów na Nagasaki, gdzie zrzucono bombę plutonową, Japonia skapitulowała. W pierwszych dniach po wybuchu nikt nie wiedział, co się stało. Z czasem wielu tych, którzy przeżyli, zapadło na chorobę popromienną – głównym objawem był brak sił. W kolejnych fazach następowały biegunki, gorączka, krwawienia, spadek odporności – nie goiły się ranny, ludzie nie zdrowieli z chorób. Część z chorych zmarła, część przeżyła. Promieniowanie wzmogło tylko rozwój roślin. Po latach napromieniowani częściej niż reszta populacji zapadała na nowotwory, choroby genetyczne i inne schorzenia.
Ofiary bomby atomowej żyły w nędzy. Nie otrzymywały żadnej pomocy, nawet bezpłatnej pomocy leczniczej. Musiały ponosić ogromne koszty leczenia. W wyniku napromieniowania częściej chorowały. Pracodawcy nie chcieli zatrudniać ofiar, bo ofiary nie miały sił, chorowały i cierpiały na syndrom pourazowy. Dopiero w 1957 Japonia zaczęła udzielać pomocy ofiarom. Niestety większość z ofiar nie mogła skorzystać z tej pomocy, bo nie miała dokumentów, że są ofiarami wybuchu. Ofiary ze strachu przed utratą pracy ukrywały swoją przeszłość.
Nakładem wydawnictwa Zysk ukazał się reportaż Johna Herseya „Hiroszima”. Autor napisał go na podstawie swojej podróży, którą odbył w 1946 roku, rok po zrzuceniu bomby przez Amerykanów, do spopielonej amerykańską bombą atomową Hiroszimy. Reportaż został oparty na relacjach sześciu ocalałych z atomowego holocaustu osób, w tym ocalałych jezuickich misjonarzy. Wydanie polskie jest uzupełnione relacjami o dalszym życiu sześciu ofiar, zebranymi po 40 latach od pierwszej podróży.
Niezwykłą wartością „Hiroszimy” jest przybliżenie polskim czytelnikom realiów zaskakująco europejskiego życia w Japonii w latach II wojny światowej. Szczególnie interesujące są opisane w reportażu losy duchownych katolickich, katolickich ośrodków pomocy i szkół.