Wspieraj wolne media

115 lat temu miała miejsce Katastrofa Tunguska. Niektórzy wierzą, że była to katastrofa UFO

0
0
0
Katastrofa tunguska
Katastrofa tunguska / Fot. Archiwum

Wydarzeniem, którym żywią się barwne spiskowe teorie o UFO, jest katastrofa Tunguska z 30 czerwca 1908 roku. Wtedy to rankiem na lasem nad rzeką Podkamienna Tunguska 730 km na północ od Bajkału, w środkowej Syberii, na terenach niezamieszkałych, na wysokości od 5 do 10 km nad powierzchnią Ziemi wybuchł obiekt z kosmosu.

Katastrofa tunguska

Według części relacji były trzy eksplozje w czasie od 5 do 6 minut, po dwu minutach kolejne 6 wybuchów. Najpierw było widać ogień, potem nadeszła falą gorąca, i błysk światła. Pierwsza wyprawa sowieckiej Akademii Nauk dotarła w miejsce wybuchu dopiero w 1921 roku – zastała tysiące powalonych drzew i spaloną ziemię. Według części spiskowych teorii była to katastrofa statku kosmitów. Według części naukowców była to eksplozja asteroidy 10 km nad powierzchnią ziemi.

Wybuch w czasie katastrofy tunguskiej powalił drzewa w promieniu 40 kilometrów, widoczny był z odległości 650 km i słyszany w promieniu 1000 km. Na całym świecie sejsmografy zarejestrowały detonacje. Pył wzbity w powietrze w wyniku eksplozji spowodował w Europie białe noce.

Tajemnicami katastrofy tunguskiej są sprzeczności w relacjach i brak odpowiedzi naukowców co do tego, co miało miejsce — nie ma zgody naukowców, co wywołało taki wybuch. Świadkowie relacjonowali różne kierunki przemieszczania się obiektu, różny czas wydarzenia. Powalone drzewa świadczą, że była kilka eksplozji. Obiekty mogły mieć do 50 metrów średnicy.

Ekspedycje badawcze

Pierwsza sowiecka ekspedycja dotarła w rejon katastrofy dopiero w 1927 roku. Ekspedycja nie znalazła ani pozostałości obiektu, ani krateru. Udało się jej zrobić liczne zdjęcia powalonych drzew. Różne hipotezy co do przyczyny katastrofy tunguskiej nie potrafiły wyjaśnić, czemu na miejscu katastrofy rosną zdeformowane drzewa oraz czemu znajdowano tam kulki szkła o średnicy 1 milimetra.

Mit w kulturze

Katastrofa Tunguska znalazła swój oddźwięk w literaturze. Alfred Szklarski w powieści „Tajemnicza wyprawa Tomka” opisał, jak katastrofa tunguska zmusiła do ucieczki Jakutów i Kozaków atakujących Tomka i jego towarzyszy. Stanisław Lem w powieści „Astronauci” stwierdził, że katastrofa tunguska była katastrofą statku kosmicznego Wenusjan. Jacek Dukaj w powieści „Lód” opisał, jak w wyniku katastrofy tunguskiej powstała alternatywna wersja naszej historii. Z katastrofą związane są takie powieści i opowiadania jak: „The Borderland of Sol” autorstwa Larry'ego Nivena, „Burning Island”, „Gość z kosmosu” i „Eksplozja” Aleksandra Kazancewa, „Singularity” Billego DeSmedta.

Jest też gra komputerowa „Tajne akta: Tunguska”.Do katastrofy nawiązują też gry „Assassin’s Creed”, „Original War”, „Hokus Pokus, Różowa Pantera”,„Lifeline: Crisis Line”, „Resistance”. Temat porusza amerykański serial telewizyjny „Siberia”, który opowiada 100 lat po katastrofie o zderzeniu uczestników reality show z obcymi istotami zamieszkujących te tereny (motyw katastrofy pojawił się tez w serialu „Z Archiwum X”). Według serialu „The Secret KGB UFO Files” Rosjanie mieli zdobyć w miejscu katastrofy szczątki UFO. Katastrofa tunguska była też tematem filmu dokumentalnego „Cel… Ziemia?”.

O katastrofie wspomina w swojej piosence „All Nightmare Long” Metallica, „The Dazzling Cylinder That Crashed In Tunguska, Siberia” Isao Tomity, „Tunguska” Hopesfall, i jest ona tematem komiksów „Ian Kaledine” i „Tharg's Future Shock”.

Świadectwa

Według świadków poruszający się na niebie obiekt wyglądał jak niebieskawe światło, prawie tak jasne, jak Słońce, i pozostawiał cienki ślad. Po eksplozji, błysku, pojawiła się chmura i słup ognia, który oświetlał krajobraz na czerwono. Po czasie słup ognia rozpadł się na dwie części i stał się czarny. Po 10 minutach usłyszano huk. Potem nadeszła fala uderzeniowa, która zniszczyła szyby kilkaset kilometrów dalej. W wyniku eksplozji zniszczeniu uległo 80.000.000 drzew na obszarze 2150 km 2. Przez kilka dni po eksplozji niebo w Europie i Azji świeciło.

Świadkiem wydarzenia był S. Semenova, którego relację spisała ekspedycja rosyjskiego mineraloga Leonida Kulika w 1930 r. Semonov relacjonował:

„W porze śniadania siedziałem przy domu w […] [około 65 kilometrów na południe od wybuchu], skierowany na północ. […] Nagle zobaczyłem, że dokładnie na północy [...] niebo rozdzieliło się na dwie części, a ogień pojawił się wysoko i szeroko nad lasem [...]. Pęknięcie na niebie powiększyło się, a cała północna strona była pokryta ogniem. W tym momencie zrobiło mi się tak gorąco, że nie mogłem znieść tego, jakby moja koszula się paliła; od strony północnej, gdzie palił się ogień, nadciągał silny upał. Chciałem zerwać koszulę i rzucić ją, ale wtedy niebo się zamknęło i rozległo się mocne uderzenie, a ja zostałem wyrzucony na kilka metrów. Straciłem na chwilę zmysły, ale potem moja żona wybiegła i zaprowadziła mnie do domu. Potem przyszedł taki hałas, jakby spadały skały lub strzelały armaty, ziemia się zatrzęsła, a kiedy leżałem na ziemi, przycisnąłem głowę w dół, obawiając się, że kamienie ją roztrzaskają. Kiedy niebo się otworzyło, gorący wiatr pędził między domami, jak z armat, zostawiając ślady w ziemi jak ścieżki i niszcząc niektóre uprawy. Później zobaczyliśmy, że wiele okien zostało wybitych, a w stodole pękła część żelaznego zamka”.

Według relacji Chuchan z plemienia Shanyagir spisanej przez IM Susłowa w 1926:

„Mieliśmy chatę nad rzeką z moim bratem Chekarenem. Spaliśmy. Nagle oboje obudziliśmy się w tym samym czasie. Ktoś nas popchnął. Usłyszeliśmy gwizdy i poczuliśmy silny wiatr. Chekaren powiedział: „Czy słyszysz te wszystkie ptaki latające nad głową?” Oboje byliśmy w chacie, nie mogliśmy zobaczyć, co się dzieje na zewnątrz. Nagle znów zostałem popchnięty, tym razem tak mocno, że wpadłem do ognia. Przeraziłem się. Chekaren też się przestraszył. Zaczęliśmy wołać ojca, matkę, brata, ale nikt nie odpowiadał. Za chatą słychać było hałas, słychać było przewracające się drzewa. Chekaren i ja wyszliśmy ze śpiworów i chcieliśmy uciec, ale wtedy uderzył grzmot. To był pierwszy grzmot. Ziemia zaczęła się poruszać i kołysać, wiatr uderzył w naszą chatę i ją przewrócił. [...]. drzewa padały, gałęzie płonęły, zrobiło się strasznie jasno, jak to powiedzieć, jakby było drugie słońce, bolały mnie oczy, nawet je zamykałem. To było jak to, co Rosjanie nazywają piorunem. I od razu rozległ się głośny grzmot. To był drugi grzmot. Poranek był słoneczny, nie było chmur, nasze Słoneczko świeciło jak zwykle jasno i nagle pojawiło się drugie. Chekaren i ja mieliśmy trudności z wydostaniem się spod resztek naszej chaty. Potem widzieliśmy to powyżej, ale w innym miejscu nastąpił kolejny błysk i rozległ się głośny grzmot. To było trzecie uderzenie pioruna. Znów przyszedł wiatr, zwalił nas z nóg, uderzył w powalone drzewa. Patrzyliśmy na powalone drzewa, obserwowaliśmy, jak odłamywane są wierzchołki drzew, obserwowaliśmy pożary. Nagle Chekaren krzyknął „Spójrz w górę” i wskazał ręką. Spojrzałem tam i zobaczyłem kolejny błysk i kolejny grzmot. Ale hałas był mniejszy niż wcześniej. To było czwarte uderzenie, jak normalny grzmot. Teraz dobrze pamiętam, że było jeszcze jedno uderzenie pioruna, ale było małe i gdzieś daleko, gdzie Słońce zasypia”.

Ówczesne relacje prasowe

W 1908 2 lipca gazeta Sibir pisała:

„Rankiem 17 czerwca [20] około godziny 9:00 zaobserwowaliśmy niezwykłe zjawisko naturalne. Na północy wieś Karelinski [200 wiorst(213 km (132 mil)) na północ od Kireńska] chłopi zobaczyli na północnym zachodzie, dość wysoko nad horyzontem, jakieś dziwnie jasne (niemożliwe do zobaczenia) niebieskawo-białe ciało niebieskie, które przez 10 minut poruszało się w dół. Ciało wyglądało jak „rura”, czyli cylinder. Niebo było bezchmurne, zaobserwowano tylko małą ciemną chmurę w ogólnym kierunku jasnego ciała. Było gorąco i sucho. Gdy ciało zbliżyło się do ziemi (lasu), jasne ciało zdawało się rozmazywać, a następnie zmieniło się w gigantyczny kłąb czarnego dymu i rozległo się głośne pukanie (nie grzmot), jakby spadały duże kamienie lub wystrzał artyleryjski. Wszystkie budynki się zatrzęsły. W tym samym czasie z chmury zaczęły wydobywać się płomienie o niepewnych kształtach. Wszystkich mieszkańców wsi ogarnęła panika i wyszli na ulice, kobiety płakały, myśląc, że to koniec świata. Autor tych zdań przebywał w lesie około 6 wiorst [6,4 km] na północ od Kireńska i usłyszał na północnym wschodzie jakiś ostrzał artyleryjski, który powtarzał się w odstępach 15-minutowych co najmniej 10 razy. W Kireńsku w kilku budynkach w ścianach zwróconych na północny wschód zatrzęsły się szyby okienne”.

Według Gazety Krasnojarsk z 13 lipca 1908:

„O godzinie 7:43 słychać było hałas podobny do silnego wiatru. Zaraz potem rozległ się straszliwy huk, po którym nastąpiło trzęsienie ziemi, które dosłownie zatrzęsło budynkami, jakby zostały uderzone dużą kłodą lub ciężkim kamieniem. Po pierwszym uderzeniu nastąpił drugi, a potem trzeci. Następnie przerwie między pierwszym a trzecim uderzeniem towarzyszył niezwykły podziemny grzechot, podobny do torów kolejowych, po których poruszają się jednocześnie dziesiątki pociągów. Potem przez 5 do 6 minut słychać było dokładne podobieństwo do ognia artyleryjskiego: 50 do 60 salw w krótkich, równych odstępach czasu, które stopniowo słabły. Po 1,5–2 minutach od jednego z „zaporów” słychać było jeszcze sześć uderzeń, przypominających wystrzał armatni, ale pojedyncze, głośne i połączone z drżeniem. Niebo, na pierwszy rzut oka wydawało się jasne. Nie było wiatru ani chmur. Po bliższym przyjrzeniu się na północy, czyli tam, gdzie słychać było większość uderzeń, w pobliżu horyzontu dostrzeżono rodzaj popielatej chmury, która stawała się coraz mniejsza i bardziej przezroczysta i prawdopodobnie około godziny 14-15 całkowicie zniknęła”.

Sonda
Wczytywanie sondy...
0
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo