Nieznany przedmiot spadł na dom w wielkopolskim Rakowie. Prokuratura wyjaśnia sprawę. Wykluczono jedną z wrażliwych opcji
Niezidentyfikowany metalowy przedmiot spadł na budynek mieszkalny w Rakowie w Wielkopolsce, nieopodal granicy z województwem kujawsko-pomorskim. Spowodował poważne uszkodzenia dachu, przebił go i wpadł do środka.
- Pewien czas temu w Rakowie w województwie wielkopolskim doszło do tajemniczego zdarzenia.
- Jeden z mieszkańców relacjonuje, że w dach budynku mieszkalnego trafił ciężki przedmiot, który sprawił spore uszkodzenia.
- Prokuratura objęła sprawę śledztwem i wykluczyła podejrzenia lotniczego przeznaczenia odnalezionego przedmiotu.
- Zobacz także: Pieskow o poważnych nastrojach na Kremlu po poniedziałkowym rajdzie wojsk w Biełgorodzie. Moskwa podejmuje radykalne kroki wobec dywersantów: "Nasze służby ustalają ich tożsamość"
Niezidentyfikowany metalowy przedmiot spadł na budynek mieszkalny w Rakowie w Wielkopolsce, nieopodal granicy z województwem kujawsko-pomorskim. Spowodował poważne uszkodzenia dachu, przebił go i wpadł do środka. Do zdarzenia doszło wczesnym popołudniem 4 kwietnia. W domu było słychać potężny huk.
Byłem w pracy. Syn akurat był w domu. Napalił w piecu w kotłowni. Poszedł do góry. Włączył muzykę i po chwili coś huknęło. Nie wiedział, co się stało. Biegał po domu. Wyszedł na podwórko, popatrzył - nic nie ma. Poleciał do kotłowni. Myślał, że może piec huknął - przekazał mieszkaniec Rakowa.
Ja dopiero o 17 wracam z pracy. Zaparkowałem przy płocie, patrzę - dachówka leży na polu. Sprawdzam, skąd jest ta dachówka. Patrzę, a tam dziura w dachu jest - opowiada mężczyzna. Wyszedłem na strych. Trochę się bałem, bo nie wiedziałem, co tam może być. Zobaczyłem dwie metalowe części i dziurę w dachu. Jedna trzecia łaty dachowej była zniszczona. Zniszczone zostało ocieplenie - zaznacza. Była taka dziura, jakby to po jakiejś bombie było. Miała około metra na 70 cm - wyjaśnił mężczyzna w rozmowie z dziennikarzem "RMF FM".
Wewnątrz na strychu domownicy odkryli dziwny przedmiot. To było coś takiego żeliwnego. Jakby to był jakiś okrąg czy koło. Prawdopodobnie był to jeden element, lecz po uderzeniu w dach rozbił się na dwie części. Jeden element ważył ok. dwóch kilogramów.
Dobrze, że to było na obrzeżach poddasza, bo jakby to było dalej, to by przez regipsy przeleciało i jakby ktoś tam był, to by już go nie było - dodał.
Prokuratura podała pierwsze podejrzenia
Sprawę wyjaśnia prokuratura w wielkopolskim Koninie. Śledczy wystąpili do służb badających incydenty lotnictwa cywilnego i wojskowego. One jednak wykluczyły, że przedmiot, który spadł na dach, to element statku powietrznego.
Prokuratura poprosiła też o pomoc Polską Agencję Żeglugi Powietrznej. Ta ustaliła, że w czasie, gdy żeliwny przedmiot zniszczył dach, nad Rakowem przelatywał samolot do Irlandii. Na tamtejszym lotnisku ekipy techniczne sprawdzały, czy nie odpadła od niego jakaś część. Okazało się, że maszyna jest kompletna.
Konińska prokuratura wraz z policją ze Ślesina przyjęły teraz zaskakującą wersję, że przedmiot, który przebił dach, to element maszyny rolniczej. Mógł się od niej oderwać w trakcie pracy. Ostatecznie w tej sprawie ma się teraz wypowiedzieć biegły.
Podstawą śledztwa jest narażenie człowieka na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Grożą za to 3 lata więzienia.
Źródło: rmf24.pl